20.06.2014

Chapter XII.

J A Z L Y N
Promienie słońca wpadające do mojego pokoju, zmusiły mnie do uniesienia powiek w górę. Kiedy tylko odzyskałam ostrość widzenia, ujrzałam leżącego obok Fabregasa. Jego jedna ręka spoczywała na moim brzuchu, a druga ułożona była pod jego głową. Ten widok był bardzo przyjemny. Mogłam dokładnie przyjrzeć się najmniejszym szczegółom na jego twarzy. Zawsze miałam słabość do facetów z zarostem, ale Cesc... wyglądał wręcz idealnie. Przejechałam po nim wzrokiem od samej góry. Włosy, które były delikatnie zmierzwione nadal wyglądały tak, jakby układał je godzinami, długie, gęste i niesamowicie czarne rzęsy, których pozazdrościłaby mu niejedna dziewczyna i usta, których kształt czuję do teraz. Dalej było jeszcze lepiej. Szerokie ramiona, umięśnione ręce pokryte tatuażami, wyrzeźbiony brzuch... Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność, a to, że powinnam być na niego zła, nie ma tu nic do rzeczy. Nie umiem, nie potrafię się powstrzymać, kiedy on jest obok. Jak z narkotykami- po prostu musisz wziąć.
Nadal pamiętałam o tym, co się wydarzyło, ale coś mi mówiło, że Cesc nie jest złym człowiekiem. To znaczy, oczywiście, że nie pochwalam tego czym się zajmował, cokolwiek to było, ale... sama nie wiem jak to wyjaśnić. Jednak co miałam poradzić na to, że budząc się koło niego, poczułam się tak dobrze? Uśmiechnęłam się pod nosem i przygryzłam lekko swoją wargę, nadal nie mogąc się napatrzeć na jego idealne rysy twarzy. To wszystko było tak cholernie dziwne, że aż wydawało się nierealne. Gdyby ktoś jeszcze niedawno powiedział mi, że będę leżeć w jednym łóżku z facetem, którego ledwo znam, kazałabym tej osobie puknąć się w czoło. Najlepiej młotkiem. Tymczasem, mi wcale nie przeszkadzała sytuacja, w której aktualnie się znalazłam. A nawet było wręcz przeciwnie.
Kiedy bardzo dyskretnie chciałam wydostać się spod jego ręki i wyjść z łóżka, zauważyłam, że Cesc otworzył oczy. Boże, wyglądał mega uroczo taki zaspany. Aż sie chciało powiedzieć "awww". Uśmiechnęłam się jak idiotka, kiedy o tym pomyślałam. Zapomniałam jednak, że Fabregas nadal leży obok mnie i właśnie patrzy na mnie jak na kosmitkę.
-Zawsze rano uśmiechasz się sama do siebie?- zapytał przymykając oczy i nadal nie podnosząc głowy z poduszki.
-Nie, ale wyglądasz słodko- Boże, nie wierzę, że to powiedziałam. Modliłam się, aby jakimś cholernym cudem on tego nie usłyszał, jednak to chyba nie był mój szczęśliwy dzień.
Cesc gwałtownie podniósł się na dłoniach i zawisnął tuż nade mną, zmuszając moje ciało do opadnięcia na materac. Nasze twarze dzieliły milimetry, a on patrzył na mnie wzrokiem pełnym pożądania, co trochę mnie przeraziło, ale nie dałam niczego po sobie poznać. Czułam na sobie jego gorący oddech i ciało, któro przyciskało mnie do łóżka. W moim brzuchu wybuchło stado motyli i przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
-Wszystko, ale na pewno nie słodki- wychrypiał prosto w moje usta, a następnie delikatnie mnie pocałował.
Po chwili ta niewinna pieszczota, przerodziła się w coś intensywniejszego i to w dodatku z mojej inicjatywy. Sama nie wiem co we mnie wstąpiło, ale jak już wspomniałam- nie umiałam się przy nim powstrzymać. Owinęłam swoimi ramionami jego szyję, przyciągając go jeszcze bliżej. Fabregas ugiął ręce w łokciach, co spowodowało, że całym ciałem opadł na mnie. Czułam jego dłonie wędrujące po moich udach, a następnie wsuwające się pod moją koszulkę i spoczywające na brzuchu. Jego dotyk parzył moją skórę, ale jednocześnie był tak cholernie przyjemny, że chociaż wiedziałam, że powinnam go przerwać, to nie mogłam.
Cesc przeniósł swoje usta na moją szyję, a ja wplątałam palce w jego włosy. Wszystko, co teraz robił było tak dobre, że nie mogłam powstrzymać cichego jęku, który wydostał się z moich ust. Fabregas znów uniósł głowę w górę i posyłając mi triumfalny uśmieszek, wpił się ponownie w moje wargi.
Nie wiem dokąd by to zaszło, gdyby nie dźwięk telefonu, który nam przeszkodził. Oderwaliśmy się od siebie i odwróciwszy głowę w lewo, zauważyłam, że melodia dochodzi z komórki Cesc`a, a na wyświetlaczu widnieje imię: Pilar. Momentalnie cała złość na niego wróciła. W dodatku poczułam dziwny ucisk w brzuchu i łzy zbierające się w moich oczach. Nie chciałam być dla niego kolejną laską, którą może wykorzystać i dołączyć do listy swoich trofeów, a teraz właśnie tak się czułam.
-Ktoś się chyba za tobą stęsknił- syknęłam, zrzuciwszy go z siebie. Wyjęłam z szafki czyste rzeczy i zniknęłam za drzwiami łazienki, zamykając je na klucz.

C E S C
Patrzyłem jak Jaz, z goryczą w oczach, wchodzi do łazienki. Rzuciłem telefonem, który odbił się od łóżka i spadł na podłogę robiąc trochę hałasu. Mam nadzieję, że jej rodziców nie ma już w domu.
Oparłem łokcie o kolana i przetarłem twarz dłońmi. Zawsze, kurwa, zawsze musi się coś zepsuć. Dopiero co zdecydowała się mi dać drugą szansę, a my znowu wracamy do punktu wyjścia. Sfrustrowany, pociągnąłem za końcówki włosów i wstałem z łóżka. Założyłem na siebie ubrania, które wczoraj zostawiłem na oparciu fotela i postanowiłem zaczekać na dziewczynę, aż wyjdzie z łazienki.
Rozglądałem się ponownie po jej pokoju. Była strasznie ułożona, wszystko tutaj miało swoje miejsce. Rzekłbym nawet, że była typową, grzeczną dziewczynką z dobrego domu, gdyby nie coś, co wystawało z szuflady i niewątpliwie przykuło moją uwagę. Przygryzłem dolną wargę, spoglądając w stronę drzwi, za którymi znajdowała się Jaz. Gdyby zauważyła to, co mam zamiar zrobić, prawdopodobnie byłbym martwy, więc wolałem się upewnić, że jeszcze jej tam trochę zejdzie. Słysząc wodę lecącą z kranu, podszedłem do komody i chwyciłem wystający materiał. Na moją twarz wkradł się łobuzerski uśmiech. No proszę, czarne, koronkowe stringi. Bardzo prześwitujące i bardzo seksowne, muszę dodać. Obejrzałem je dokładnie, odwracając kilka razy w rękach. Zaśmiałem się cicho, ale chcąc odłożyć je z powrotem dostrzegłem więcej tego typu bielizny. Coś się tu gorąco zrobiło... Przełknąłem ślinę i odłożywszy wszystko na swoje miejsce, zasunąłem szufladę. Sekundę po tym, usłyszałem dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach zza których wyszła Jaz.  
Miała na sobie krótkie, poszarpane szorty, białą bokserkę i rozpiętą, czerwoną koszulę w kratę. Nie żeby coś, ale... zastanawiałem się co ma pod tymi ubraniami... Jej wzrok spoczął na mojej osobie, ale zaraz po tym, z chłodną obojętnością, zaczęła zaścielać łóżko.
-Jeszcze tu jesteś?- rzuciła nawet na mnie nie patrząc. W jej głosie dało się wyczuć złość, ale też jakąś ulgę ? Nie jestem pewien... Ta dziewczyna od początku jest jedną, wielką zagadką. Ale za to cholernie seksowną.
-A gdzie miałbym być?- podszedłem bliżej niej i zapytałem możliwie najbardziej zachrypniętym głosem. Wiem, że to na nią działa.
Jazlyn chyba nie zauważyła, że stoję za nią, bo zrobiła gwałtowny obrót, w rezultacie wpadając wprost na mnie. Posłałem jej cwany uśmiech, na co ona wywróciła oczami i chciała mnie wyminąć, ale jej na to nie pozwoliłem. Chwyciłem za jej ramiona i patrzyłem prosto w karmelowe oczy.
-Puść mnie- syknęła, próbując się wyrwać. Zabawne było patrzeć na jej nieudolną chęć walki ze mną. Doskonale wiedziała, że nie ma szans. Nie ukrywajmy, ale moje mięśnie jednak do czegoś mi służą.
-Nie- oznajmiłem krótko, wiedząc że jeszcze bardziej ją tym zdenerwuję. No przepraszam, ale droczenie się z nią było takie zabawne...
-Jaki jest twój problem, Cesc?!- krzyknęła z frustracją, nie odrywając wzroku od mojej twarzy.
-Ty jesteś moim problemem. Odkąd tylko Cię spotkałem jesteś moim cholernym problemem- z chwilą, kiedy te słowa opuściły moje usta, zacząłem już tego żałować. Nie pomyślałem jak może je odebrać Jazlyn. Dopiero, kiedy jej oczy błysnęły żalem, zdałem sobie sprawę z tego, jak to zabrzmiało.
-W takim razie, czemu nie dasz mi po prostu spokoju?- zapytała cicho, zaciskając przy tym szczękę, prawdopodobnie dlatego, aby nie pozwolić łzom zbierającym się w jej oczach, wypłynąć na wierzch.
-Bo nie mogę- ująłem jej twarz w dłonie i zetknąłem nasze czoła razem- nie mogę Ci dać spokoju, mimo, że powinienem. Dla Twojego dobra, powinienem- kiedy tylko zauważałem łzy w jej oczach, łamałem się na milion kawałków. Ta dziewczyna sprawiała, że czułem się za nią odpowiedzialny. Chciałem, aby zawsze była szczęśliwa.
-Najgorsze, że ja nawet nie wiem kiedy to się zaczęło...- kontynuowałem. Może i wyjdę na beznadziejnego romantyka, ale dla niej mogę być kimkolwiek. Wziąłem głęboki oddech i odsunąłem się od niej  tak, aby móc widzieć całą jej twarz- spodobałaś mi się i na początku chciałem po prostu cię przelecieć, jak większość panienek. Ale ty byłaś inna, co mnie trochę denerwowało, ale później zaczęło się podobać. Lubię patrzeć kiedy się uśmiechasz, lubię z Tobą rozmawiać i lubię nawet to, że przy Tobie staję się takim cholernie ckliwym mięczakiem- wypowiadając ostatnie słowa dostrzegłem, że kąciki jej ust uniosły się delikatnie w górę, na co sam się uśmiechnąłem- lubię Cię całą Jaz.

J A Z L Y N
Boże, czy on serio to wszystko powiedział ? Cesc Fabregas, TEN Cesc Fabregas, właśnie oznajmił, że mu się podobam i, że mnie lubi? Boże, dajcie mi wody, bo chyba zemdleję. Będąc w łazience, byłam pewna, że wrócę do pustego pokoju. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam go stojącego przy komodzie. Nie ukrywam, że w głębi duszy nawet się ucieszyłam, chociaż byłam na niego strasznie zła.
Stałam przed nim i nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam, że moje oczy są wielkości pięciozłotówek. Dobrze, że przynajmniej usta miałam zamknięte... chyba.
-Ja...- zacięłam się. To wszystko chyba jeszcze do mnie nie dotarło. Nie wiedziałam jak się zachować.
-Jeżeli ty traktujesz mnie inaczej to... okej. Ja zrozumiem...- zawstydzony Cesc Fabregas ?! Czym ten dzień mnie jeszcze zaskoczy ? Widziałam jak ucieka wzrokiem na boki, jakby bał się tego, co może usłyszeć. A ja...? Chyba też go lubię. Chyba nawet bardzo.
Podeszłam do niego na tyle blisko, że nasze klatki piersiowe znów się stykały. Jego wzrok w końcu spotkał się z moim, a przez moje ciało przebiegły dreszcze.  Stanęłam na palcach i kładąc dłoń na jego ramieniu, złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Myślę, że taka odpowiedź go usatysfakcjonuje. Zrobiłam krok w tył i zobaczyłam szeroki uśmiech, który od razu odwzajemniłam. Spuściłam głowę na dół, zasłaniając się włosami.
Po chwili poczułam jego palce muskające moje zaróżowione policzki. Odsunął pasmo moich włosów, zakładając je za ucho i podniósł moją brodę do góry. Jak zwykle, patrząc w jego czekoladowe tęczówki, moje nogi przybrały strukturę waty. Obserwowałam jak nasze usta są coraz bliżej siebie, aż w końcu łączą się w pocałunku. Dłonie Cesc`a wylądowały na mojej talii, a po chwili jego kciuki wdarły się  pod koszulkę i zataczając malutkie kółeczka, masowały moje boki. Przejechał językiem po mojej wardze, prosząc o dostęp, a kiedy go dostał, przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Zarzuciłam mu ręce na kark i przechyliłam głowę na bok, aby jeszcze bardziej pogłębić pocałunek. W tym momencie nie chciałam być nigdzie indziej, tylko nadal tkwić w jego ramionach. Czułam się jakby prócz nas nie było tu niczego innego. Żadnych mebli, ścian... nic. Tylko my. To uczucie było cudowne i najchętniej bym tego nigdy nie przerywała, ale trzeba jednak jakoś oddychać. Oderwaliśmy się od siebie, oboje ciężko dysząc.
-Tak nie powinno być...- powiedziałam siląc się na poważny ton głosu.
-To znaczy jak?- Cesc patrzył na mnie zdezorientowany i niepewny tego, co zaraz może usłyszeć.
-Nie mogę Ci tak szybko ulegać... powinnam być na Ciebie zła- udałam obrażoną, krzyżując ręce na piersiach. Z ust Cesc`a wydostał się cichy chichot.
-Oboje dobrze wiemy, że nie potrafisz się na mnie gniewać, królewno- skwitował z uśmiechem i niestety miał rację... A już na pewno nie potrafię tego robić, kiedy nazywa mnie "królewną"...
Śmiejąc się, pokręciłam głową na boki i wyminąwszy go, chwyciłam za klamkę u drzwi.
-Możesz skorzystać z łazienki, jeżeli chcesz. Ręczniki są w półce obok drzwi, a pod umywalką są wolne szczoteczki- na mojej twarzy cały czas malował się uśmiech, którego nie mogłam ukryć. Cesc skinął głową, a ja udałam się do kuchni, aby przygotować coś do jedzenia.
Moich rodziców już nie było w domu, zawsze wychodzą bardzo wcześnie do pracy, a wracają bardzo późno. Kiedyś mi to przeszkadzało, że zawsze jestem sama w domu, ale teraz... Nawet jest mi to na rękę. Nie muszę wysłuchiwać ich planów, co do mojego życia oraz tego, że moje studia nie dają mi porządnych perspektyw na przyszłość.
Zabrałam się za przygotowywanie naleśników. Uwielbiam naleśniki w każdej postaci. Na słodko, na słono, ciepłe, zimne. Nie ważne. Mogłabym się nimi żywić całe życie. Kiedy wlewałam ciasto na patelnię, usłyszałam kroki dobiegające ze schodów. Odwróciłam się do tyłu, gdzie Cesc stał oparty o framugę drzwi. Boże, czy on nawet rano musi wyglądać tak perfekcyjnie?  Prawdopodobnie, gdybym to ja włożyła na siebie wymięte ubrania z poprzedniego dnia, wyglądałabym conajmniej strasznie, a on? Wygląda jakby dopiero co zszedł z okładki jakiejś gazety. Ciemne jeansy zwężane u dołu, czarno-czerwone Jordan`y i czarna koszulka opinająca jego mięśnie, w której wyglądał niesamowicie seksownie.
-Gapisz się- dopiero teraz dotarło do mnie, że się w niego wpatrywałam. Zdecydowanie dłużej niż powinnam. Odwróciłam się w drugą stronę, próbując ukryć zdradliwy rumieniec i wzruszyłam ramionami.
-Nie wstydź się- słyszałam jak podchodzi do mnie, a po chwili jego dłonie spoczęły na moich biodrach- wiem, że nie możesz mi się oprzeć- kontynuował uwodzicielskim głosem i przełożywszy moje włosy na jedną stronę, musnął wargami moją szyję- żadna nie może- dodał, a te słowa przywróciły mnie do rzeczywistości.
-Zwłaszcza Pilar, prawda?- zabrzmiało to dość ironicznie, ale taki był mój zamiar. Zdjęłam jego dłonie i wróciłam do smażenia naleśników, a Cesc wydał z siebie głośne westchnienie.
-Jazlyn...- jęknął, parząc jak stawiam talerz z jedzeniem na stół, nawet nie zwracając na niego uwagi- nic mnie z nią już nie łączy- warknął w odpowiedzi na moją obojętność.
-Ah no tak.. Zapomniałam, ze to był tylko seks...- byłam przygotowana na jakiś jego wybuch, czy coś. Nie wiem dlaczego byłam taka sarkastyczna, skoro to właśnie nas nic nie łączyło, ale nie mogłam się powstrzymać.
Fabregas ponownie wziął głęboki wdech i chwyciwszy mnie za ramiona, ustawił naprzeciwko siebie.
-Owszem. Kiedyś tak było, ale już nie jest, okej?- westchnął- byłem u niej wczoraj, ale przyjechałem do ciebie. Powiedziałem jej, żeby dała mi spokój, ale jak widać nie zrozumiała. Nie mam wpływu na to, co ona robi...- teraz poczułam się źle. Powinnam najpierw dać mu to wytłumaczyć, a ja jak zawsze robię wszystko nie tak jak trzeba.
-Przepraszam- wyszeptałam- ja po prostu... Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Każdo nasze spotkanie jest dziwniejsze od poprzedniego. Mam wrażenie, że to wszystko jest jakimś żartem, bo czuję się jak w filmie. Przystojny chłopak ratuje mi życie, a później spotykam go w coraz bardziej nieprawdopodobnych okolicznościach. To jest dość dziwne, nie sądzisz?
-Może i masz rację, ale...- na jego usta wstąpił łobuzerski uśmiech, a ja miałam nieodparte wrażenie, że wpadł na jakiś "cudowny" pomysł- skoro uważasz, że jestem przystojny- zabawnie poruszył brwiami, na co przewróciłam oczami- to może zacznijmy od początku, hm? Jestem Cesc Fabregas- wyciągnął dłoń w moją stronę i zrobił poważną minę.
-Jazlyn Bhamra, miło mi- również starałam się zachować powagę, ale po chwili oboje parsknęliśmy śmiechem.
Usiedliśmy przy stole i nałożywszy sobie naleśnika na talerz, sięgnęłam po nutellę, aby go posmarować.
-Nutella? Serio? Przypomij mi, ile ty masz lat? 9?- Cesc spojrzał na mnie z kpiącym uśmieszkiem, po czym włożył do ust naleśnika wypełnionego truskawkami. Czy on musi wyglądać gorąco nawet wtedy, kiedy je?
-Tak, coś ci nie pasuje?- wytknęłam w jego stronę język i również zaczęłam jeść.
-Nie, ale jak na dziewięciolatkę, to masz bardzo seksowną bieliznę- równo z końcem tego zdania, zaczęłam krztusić się tym, co miałam akurat w ustach.
-Że co?! Grzebałeś w mojej półce?!- krzyknęłam czując, że moja twarz znowu jest cała czerwona.
-Nie grzebałem. Tylko zerknąłem- dodał niewinnie i uniósł dłonie w górę.
Chwilę mi zajęło, zanim mój oddech odzyskał naturalne tempo, a krew odpłynęła z twarzy. Boże, co za człowiek !
-No cóż... i tak nigdy mnie w niej nie zobaczysz- powróciłam do konsumowania posiłku- wiesz... mam dziewięć lat. To by podchodziło pod pedofilię- odparłam pewnie i posłałam mu cwane spojrzenie.
-To się jeszcze okaże- znów wykonał ruch brwiami i puścił mi oczko.

__________________________________________________________________________
Dzisiaj tyle słodyczy w rozdziale, że normalnie bleee xd A tak serio, to zostałam prawie zmuszona do napisania takiej lukrowanej części (tak Kinga, chodzi o Ciebie :*) Dziękuję za komentarze pod poprzednią częścią i za to, że czytacie i za wszystko ! <3
Ważne !

Jeżeli chodzi o następny rozdział, to nie wiem kiedy się pojawi. Ten dodaję tak późno, ponieważ miałam na głowie egzamin wewnętrzny (który zdałam za pierwszym razem, jupiiii xd), ale teraz czeka mnie już ten właściwy egzamin teoretyczny. Piszę go we wtorek, więc nie wiem czy zdążę do tego czasu dodać kolejną część. Druga sprawa jest taka, że w piątek (27 czerwca) wyjeżdżam, a wrócę nie wcześniej niż dopiero w sierpniu. Nie wiem jak będzie z moim wolnym czasem przez najbliższy miesiąc, a może i dłużej i nawet nie wiem jak będzie wyglądał mój dostęp do internetu. Odcięta od świata zapewne nie będę, ale czy będę dała radę pisać, też nie obiecuję. Wezmę ze sobą opowiadanie na pendrive i jeżeli będę miała możliwość to rozdziały będę dodawać, a jeżeli nie, to następny może pojawić się dopiero jak wrócę, czyli jak wspominałam- w sierpniu. Przepraszam Was za to baaardzo bardzo bardzo i obiecuję, że jeżeli będę miała możliwość publikowania, to będę to robić, bo pisać rozdziały będę na 100%.

***

( Do zainteresowanych moim wywodem na temat świata footballu xd )

I oczywiście w tej sytuacji nie mogę nie poruszyć sprawy piłki nożnej.

 Co się dzieje ?! o.O Barcelona nie zdobywa najważniejszych tytułów w sezonie, Hiszpania nie wychodzi z grupy na MŚ, Puyol kończy karierę, Xavi zamierza odejść, a Cesc łamie mi serce i przechodzi do Chelsea... Koniec świata jest już bardzo blisko.

Oglądałam oba mecze Hiszpanii i piłkarzem, którego jest mi najbardziej szkoda, jest Iker Casillas. Teraz "kibice" będą wieszać na nim psy za błędy, które popełniał przy traconych golach, nie pamiętając, ile mu zawdzięczają. Nie chcę go usprawiedliwiać, bo niektóre sytuacje były bardzo dziwne, aż nie wierzyłam, że między słupkami stoi Iker, bo przecież on takich błędów nie popełnia ! Rzeczywistość okazała sie jednak brutalna... Hiszpania nie wychodzi z grupy na MŚ, a porażka jest uderzająca. Aktualni Mistrzowie Świata tracą 5 bramek w jednym meczu, zdobywając przy tym tylko jedną i to jeszcze z karnego. Drugie spotkanie przegrywają 2 do 0 z roprezentacją Chile...

Z drugiej strony, ileż można? Rok 2008- Mistrzowie Europy, rok 2010- Mistrzowie świata, rok 2012- ponownie Mistrzowie Europy. Plus nie zapominajmy, że większa część kadry to piłkarze Barcy i Realu Madryt, którzy również drużynowo rozgrywają bardzo intensywne sezony. Szkoda, że odpadli tak wcześnie, ale to tylko ludzie. Mają prawo do zmęczenia... Hiszpania musi na nowo się odbudować. Osobiście nie rozumiem decyzji trenera, aby podczas meczu z Holandią ( 4 lata temu walczyli z nimi o mistrzostwo), nie wystawić w składzie podstawowym Pedro, Villi i Torresa- trzech najbardziej bramkostrzelnych piłkarzy w reprezentacji. Myślę, że to był właśnie jeden z największych błędów, bo Costa nie radził sobie na ataku...


Jeżeli chodzi o Fabregasa, to do końca uważałam cały ten jego transfer za jakąś plotkę. No, bo przecież kto by nie chciał tak wspaniałego piłkarza... Byłam pewna, że Barca go nie sprzeda. Przecież jeszcze za czasów Pepa tak bardzo walczyli o niego. O to, żeby zostawił Arsenal (gdzie był kapitanem) i przeszedł do Barcy, bo jak to powiedział jeden z piłkarzy (Puyol albi Pique) "Cesc ma Barcę we krwi". Pewnego dnia wchodzę na facebooka i widzę takie oto zdjęcie:


Moja reakcja? Niedowierzanie- to chyba najodopowiedniejsze słowo. Momentalnie oczy zaszły mi łzami. Mój Cesc przechodzi do Chelsea... Serio? Nie to, żebym miała coś do tej drużyny, bo bardzo lubię The Blues, ale kurczee no... Jak ktoś ma grupę krwi A, to nie można mu przetoczyć krwi z grupy B... Popatrzyłam na zdjęcie kolejny raz i wstąpiła we mnie złość. DLACZEGO ON DO CHOLERY SIĘ UŚMIECHA ? Odchodzi z najlepszej drużyny świata i się uśmiecha ?! Później pomyślałam, że to może jakiś fotomontaż czy coś w tym stylu, ale jak weszłam na fcbarca.com, potwierdziło się to, że Fabs mnie zostawia, nas zostawia. Najgorsze jest to, że jak teraz będzie wyglądała FC Barcelona? Bez niego, bez Puyola, bez Valdesa, być może bez Daniego i prawdopodobnie bez Xaviego? Jak faktycznie odejdzie El Maestro, to ja nie wiem co to będzie... W przeciągu jednego sezonu, Barcę może opuścić trzech kapitanów... W sumie dwóch już to zrobiło... No i dochodzi do tego nowy trener. Oby stanął na wysokości zadania i podołał wymaganiom jakie stawia tak wielka drużyna jaką jest Blaugrana.

 A Cescy ? W przyszłym roku wybieram się do Londynu, więc znajdę Cię gdzieś tam ! :D  Tylko co teraz będzie z Fabrique ? :(












What now?

I just can't figure it out

What now?

I guess I'll just wait it out

What now? What now?

***
KOMENTUJCIE <3

7 komentarzy:

  1. Rozdział jest boski! :D Nie mam słów do tego rozdziału. Słodziak Cescy i wg wszystko jest idealne!
    I wcale nie zmuszałam Cię do słodkiego rozdziału! xd
    Uwielbiam to jak piszesz i nie wiem jak przeżyję bez ciebie jak wyjedziesz!
    Pisz szybciutko skarbie czekam niecierpliwie!
    Ściskam i czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z najlepszych rozdziałów <3
    Z rozdziału na rozdział uwielbiam Cesc'a jeszcze bardziej. Rozwaliło mnie to jak przeglądał bieliznę Jaz. :D
    I niech on zerwie wszelkie kontakty z Pilar. Już nawet boję się pomyśleć, co ona zrobi jak się dowie, że Cesc i Jazlyn są razem. Znaczy nie są parą, ale się tak zachowują. I tak kiedyś będą razem. Kwestia kilku rozdziałów ;)
    Też uwielbiam naleśniki <3 Miałam nawet kiedyś taki okres, że prawie codziennie je robiłam ;)
    Szkoda, że Cię tak długo nie będzie :(
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
    http://riding-through-the-storm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. wow <3
    słodko <3
    ale to bardzo dobrze :)
    Cesc ideał <3
    że on się przyznał Jaz do swoich uczuć to normalnie aww :*
    mam nadzieję, że będziesz jakoś dodawać te rozdziały, bo nwm co zrobię xD
    aż mi się łezka w oku kręci, że Cesc odchodzi do Chelsea... byłam sb spokojnie na wycieczce i próbowałam na moim gracie zwanym telefonem połączyć się z wifi, w końcu mi się udało, zadowolona wchodze na fb i pierwsze co widzę to to zdjęcie... masakra, przez jakieś 10 minut wgl nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie, tylko takie niedowierzanie, że Cesc jest w Chelsea?! ... xD
    pisz najszybciej jak możesz :*
    zapraszam na 1 rozdział http://nowyourejustaghost.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział, no... cud, miód i orzeszki <3
    Jak ty opisujesz Cesca to po prostu sama mam wrażenie, że on tak sobie stoi obok mnie i się do mnie uśmiecha.....
    ...na co ja odpowiadam mu pięścią w twarz, łzami w oczach i słowami "Jak mogłeś odejść do Mourinho?!". ...tsaaa, właśnie tak to sobie wyobrażam.....
    Ale tak szczerze...to chyba sama wiesz jaka była moja reakcja na to zdjęcie i potwierdzenie transferu... Przykre, po prostu przykre.
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział :*
    http://francescfabregasblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale mnie załamałaś! :< Chyba skoczę z okna jak będę musiała czekać na następny rozdział do sierpnia! xd
    Nie no, rozumiem - wakacje ^^ Też chcę z nich korzystać ile się da, ale jednak mam nadzieję, że uda Ci się co jakiś czas coś tu dodać :D
    A co do rozdziału - KOCHAM! Nie wiem, czy jest sens się rozpisywać, bo wiesz jak bardzo się zachwycam tym, co piszesz :D Po prostu uwielbiam to opowiadanie.
    Gratuluję zdania tego egzaminu i dalej życzę powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zawsze świetny :) A co do Fabrique....Fabrique przetrwa na zawsze.... Geri i Cesc są przyjaciółmi od dziecka.... Przypomnij sobie czasy gdy Fabs był w Arsenalu.... Fabrique było cały czas....Było, jest i zawsze będzie :***
    + https://www.youtube.com/watch?v=diwMJBR10qA&hd=1 Fabrique forever <333

    OdpowiedzUsuń
  7. to opowiadanie jest genialne! <3 przeczytałam dzisiaj całe! *.*czekam na cd ;)

    OdpowiedzUsuń