26.12.2015

Chapter XVI

Bardzo proszę o komentarze :*


         W końcu nadszedł jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie momentów. Ostatni egzamin, koniec pierwszego roku studiów, wakacje. Właśnie wychodziłam z uczelni, zadowolona z tego, jak mi poszło, kiedy zobaczyłam, że na dole schodów stoi nie kto inny, jak mój chłopak. Cesc Fabregas, który przez ostatni czas, zmienił się nie do poznania. Nadal był bardzo tajemniczy, ale zrobił duży postęp, jeżeli chodzi o panowanie nad swoimi emocjami. Częściej też rozmawiamy o nim i stopniowo zdradza mi, mniej lub bardziej istotne, fakty ze swojego życia. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ wiem, że nikomu wcześniej o tym nie mówił. Poprzednie dziewczyny były dla niego jedynie krótkimi epizodami, przygodą na jedną noc. Ja chciałabym być kimś więcej. Kimś, komu zaufa i powierzy wszystkie troski. Zależy mi na nim, choć sama nie sądziłam, że mogłabym zakochać się w takim mężczyźnie. Tak, kocham go z całym pakietem wad, ale przede wszystkim, za te dobre rzeczy, które w nim są, a do których on nie chce się przyznać.

            Stanęłam na ostatnim stopniu, ale mimo to, chłopak nadal nade mną górował. Sama nie wiem dlaczego, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który po chwili pojawił się na mojej twarzy.

            – Witaj piękna – pocałował mnie w usta – tęskniłem za tobą. – Ostatnio dużo się uczyłam, chcąc zdać wszystkie egzaminy w pierwszym terminie, niestety odbywało się to kosztem Cesc`a. Rzadko się widywaliśmy, a jak już udało nam się spotkać, trwało to bardzo krótko.

             – Wieeem... – przeciągnęłam samogłoskę i z cichym westchnięciem położyłam mu dłonie na ramionach. – Też za tobą tęskniłam, ale już po egzaminach i jestem cała twoja – posłałam mu dwuznaczny uśmiech i kolejny raz złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku.

          – Cała moja? – Chłopak poruszył brwiami i przyciągnął moje biodra do swoich. Dobrze wiedziałam, co chodzi mu po głowie, jednak on również wiedział, że musi poczekać. – Świetnie się składa, bo mam wobec ciebie plany na dziś. Idziemy na imprezę.

          – Oh, dziś? Myślałam, że pobędziemy trochę razem, we dwoje... – Nie do końca miałam ochotę gdzieś dziś wychodzić, a już na pewno nie do zatłoczonego klubu, pełnego pijanych zboczeńców.

           – Wiem kochanie, też bym tego chciał, ale musimy z chłopakami tam dziś być. Mamy interes do załatwienia, ale obiecuję, że nie potrwa to długo, dobrze? - Cesc objął mnie w talii i spojrzał proszącym wzrokiem, któremu nie potrafiłam się oprzeć.

          – Dobrze, niech będzie... – westchnęłam. W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka, na dźwięk słowa „interes”. Choć byliśmy razem już prawie od trzech miesięcy, ja nadal nie wiedziałam nic o jego zajęciach. Zawsze powtarzał, że tak jest dla mnie lepiej i, że to nie jest nic, o co musiałabym się martwić.

           – Jaz... Uśmiechnij się, proszę. Nie chce się kłócić, ani cię zasmucać. Po prostu są pewne rzeczy, które muszę dziś wyjaśnić – położył obie dłonie na moich policzkach i spojrzał w oczy, dopatrując się w nich zrozumienia. Po chwili skinęłam głową i wyszeptałam ciche „okej”.


            Cesc wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę swojego samochodu, który stał parę metrów od nas. Otworzył drzwi pasażera, delikatnie wpychając mnie do środka, po czym sam zajął miejsce z drugiej strony. Czekałam aż odpali silnik i wyjedzie z parkingu, ale on odwrócił się w moją stronę i położywszy mi dłoń na kolanie, delikatnie pocałował mnie w usta.

              – Naprawdę tęskniłem – wyszeptał, kolejny raz złączając nasze usta.

              – Ja też, bardzo – odpowiedziałam tym samym, bardziej nachylając się w jego stronę,

            Tym razem, pocałunek nie był już delikatny. Chłopak wtargnął językiem do moich ust, a ja, ani przez chwilę nie protestowałam. Potrzebowałam tej bliskości i zaborczości, z jaką mnie pieścił. Potrzebowałam poczuć go, najbardziej jak tylko jest to możliwe. Czasami przerażało mnie to, jak szybko i jak bardzo się od niego uzależniłam. Położyłam swoją dłoń na jego karku, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Cesc zaczął wędrować palcami w górę mojego uda, wsuwając je pod spódnicę. Nadal nie protestowałam, a co więcej, chciałam, aby dalej to robił. Wiedziałam, że idzie to w kierunku tego, na co nie byłam jeszcze gotowa, ale z drugiej strony, byliśmy przecież w samochodzie. Oderwaliśmy się na chwilę od siebie, żeby zaczerpnąć powietrza, ale po chwili wróciliśmy do poprzedniej czynności. Jego dłoń wędrowała coraz wyżej, gładząc delikatną skórę na moim udzie. Nagle, poczułam jak dotyka mnie TAM. Westchnęłam z zaskoczenia, a on, nadal mnie całując, nacisnął, przez bieliznę, mój wrażliwy punkt, zataczając palcami niewielkie kółko. Usłyszałam głośne jęknięcie, a kilka sekund później, zorientowałam się, że wydobyło się ono z moich ust. Oderwałam się od niego, głośno dysząc. Spojrzałam na niego lekko zaskoczona i kompletnie zawstydzona, a on się uśmiechał. Czułam, że jestem cała czerwona, dlatego postanowiłam pominąć to milczeniem i, poprawiwszy spódniczkę, odwróciłam się, wbijając wzrok w przednią szybę. Zanim odpalił samochód, usłyszałam jeszcze tylko jego cichy śmiech. Jasne, ja mam ochotę uciec, a on jak zwykle nic sobie z tego nie robi. Cały Cesc Fabregas. Po chwili ciszy, która zapanowała między nami, odwróciłam się w jego stronę. Mój wzrok mimowolnie powędrował w dół, gdzie między jego nogami pojawiło się dość pokaźne wybrzuszenie. Czułam jak moje oczy się otwierają, kiedy dotarło do mnie, o co chodzi. Szybko oderwałam oczy od jego spodni i trafiłam wprost na roześmiane, brązowe tęczówki.

– Nie wstydź się kochanie. To nie pierwszy raz, kiedy doprowadzasz mnie do takiego stanu. – Postanowiłam nie komentować tych słów, bo najzwyczajniej nie wiedziałam jak.

            Kilkanaście minut później, Cesc odwiózł mnie do domu, pożegnaliśmy się i umówiliśmy, że przyjedzie po mnie o 20, czyli miałam jeszcze 3 godziny, aby się przygotować. Weszłam do domu i idąc w głąb, zobaczyłam, że rodzice siedzą w salonie. Tata od jakiegoś czasu nie zwraca na mnie uwagi, a mama próbuje załagodzić sytuację, po prostu ja ignorując i udając, że wszystko jest w porządku. Nie mam jej tego za złe, wiem jaki potrafi być tata i, kiedy się uprze, nikt nie jest w stanie przemówić mu do rozsądku. Cesc miał dowiedzieć się czegoś na temat interesów, jakie mój ojciec prowadzi z Amirem, ale na razie nic mi nie mówi. Podejrzewam, że po prostu to przede mną ukrywa, ale tym zajmę się później. Odchrząknęłam cicho, na co rodzice odwrócili się w moją stronę. Na twarzy mamy pojawił się szeroki uśmiech, natomiast tata... Od razu oderwał wzrok ode mnie i przeniósł go na gazetę, którą trzymał w dłoniach. Jakby mój widok go co najmniej parzył. To bolało, mimo całej mojej maski obojętności, było mi przykro, że tak się zachowuje.

               – Cześć kochanie – zaczęła mama, podchodząc do mnie i mocno przytulając. – Jak poszedł egzamin? – spojrzała w moje oczy, w których nie mogła nie zauważyć smutku.

                – Dobrze mamo – uśmiechnęłam się lekko. – Pójdę do siebie, odpocznę trochę.

             – Jasne, idź i uśmiechnij się. Kocham cię i jestem z ciebie dumna, pamiętaj. –  Skinęłam głową i wyszeptałam ciche „dziękuję”. Widziałam, jak w oczach mamy pojawia się smutek i współczucie i nie chciałam, aby to wszystko dotykało również jej. Nie rozumiałam mojego taty... Przecież nie robiłam niczego złego.

            Poszłam do swojego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko, rozpamiętując to, co miało miejsce w samochodzie. Odkąd jestem z Fabregasem, zrobiłam już wiele rzeczy, których nie robiłam nigdy wcześniej. Wymykanie się z domu, udział w nielegalnych wyścigach, bójki, kluby, narkotyki... Mogłabym tak wyliczać niemal bez końca. Problem w tym, że wiem, że Cesc potrzebuje tego, czego ja jeszcze nie mogę mu dać. Przede mną miał wiele kobiet, z którymi był tylko i wyłącznie dla seksu. I to mu pasowało. Chciałabym móc zaspokajać każdą jego potrzebę, ale nie jestem jeszcze na to gotowa. Chłopak nadal jest za bardzo skryty i tajemniczy. Mimo, że ja mu ufam, mam wrażenie, że on nie do końca ufa mnie.

            To, co stało się w samochodzie, bardzo mnie zaskoczyło, ale i podobało. Jeszcze nikt nigdy nie dotykał mnie tak, jak on, nie całował tak, jak on, ani nie patrzył na mnie tak, jak on. Czułam się przy nim dobrze i bezpiecznie, a tego teraz najbardziej potrzebowałam. Każdy jego dotyk powodował u mnie motyle w brzuchu i miałam wrażenie, że między nami przeskakują niewielkie iskierki. Zastanawiałam się, czy on czuje to samo, ale był mistrzem w ukrywaniu swoich uczuć. Właśnie ten fakt był moim największym hamulcem. Jak mogłabym powierzyć mu całą siebie, skoro on podzielił się ze mną zaledwie małym skrawkiem swojej osobowości? To wszystko było takie strasznie dziwne. Nie wiedzieliśmy o sobie zbyt dużo, a mimo to, coś strasznie mnie do niego ciągnęło. Czułam, że bardzo mi na nim zależy, ale czekałam na moment, aż on otworzy się przede mną.

            Pochłonięta myślami, nie zauważyłam nawet, że dzwoni mój telefon. Ocknęłam się dopiero, kiedy wyświetlacz zgasł. Zdążyłam tylko zauważyć imię mojej przyjaciółki, która w zwyczaju ma dzwonienie do mnie, do momentu, kiedy w końcu odbiorę. Po kilku sekundach, komórka zadzwonił po raz kolejny.

           – Słucham – odezwałam się, przeglądając się jednocześnie w niewielkim lusterku na moim biurku. Na moich policzkach widniały dość pokaźne rumieńce, a w oczach tańczyły malutkie iskierki. Tak się kończy rozmyślanie o Fabregasie...

             – No dziewczyno! Dzwonie i dzwonie... – usłyszałam zbulwersowany głos Cath.

             – Raz, zadzwoniłaś raz – zaśmiałam się. Uwielbiam ją, jak zwykle wszystko wyolbrzymia.

           – Oh, nie ważne. Co ja to.. A, właśnie! Będziesz dzisiaj w „Paradisso”? W sumie po co ja pytam, oczywiście, że będziesz. Ja też będę i nie wiem, co włożyć. Bo wiesz, z jednej strony chciałabym, żeby Marc nie odrywał ode mnie wzroku, no ale nie chce wyglądać, jak Pilar. Rozumiesz... A ty, co ubierasz? - właśnie byliśmy świadkami słowotoku Cath. Ta dziewczyna może gadać bez przerwy.

             – Ej, ej... Oddychaj. Nie wiem, co ubieram. Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam... A co do Bartry, to on i tak nie może oderwać od ciebie wzroku, więc możesz ubrać nawet worek na ziemniaki – skomentowałam, ani trochę nie naciągając prawdy. Moja przyjaciółka byłą wysoką, szczupłą, śliczną blondynką. Nic dziwnego, że faceci wariowali na jej punkcie.

            – Jesteś kochana. W każdym razie, myślałam nad... – chyba tak szybko się jej nie pozbędę. Monologu część dalsza.


CESC

            Siedzieliśmy z chłopakami w moim domu, jak zwykle pijąc piwo. To znaczy, oni pili piwo, a ja energetyka, bo musiałem jechać po Jaz, a wiem, że ona nie lubi kiedy jeżdżę po alkoholu. Nie wiem jak ta dziewczyna tego dokonała, ale zacząłem zastanawiać się nad konsekwencjami tego, co robię. Ogólnie dużo rzeczy zmieniło się w moim życiu przez ostatni czas.

           – O której jedziesz po Jazlyn? - zwrócił się do mnie Diego. Mam podejrzenia, że podoba mu się moja dziewczyna, ale cóż... Jest moja. A on jest moim kumplem, więc nawet gdyby, to nie czuję zagrożenia. Lojalność przede wszystkim.

             – Jakoś przed 20, a co?

            – To musisz się pospieszyć, bo o 20:30 jesteśmy ustawieni z Pique, a on czekać nie będzie – chciało mi się śmiać, kiedy widziałem jak Diego boi się Gerarda. Owszem, nie warto z nim zadzierać, ale poza tym całym gównem, w którym wszyscy siedzimy, Pique to normalny facet. Wszyscy czujemy przed nim respekt, bo nadal jest naszym szefem, ale Diego wyjątkowo bierze sobie to do serca.

         – Stary, wyluzuj – uśmiechnąłem się kpiąco. – Będę na czas, im szybciej to załatwię, tym prędzej będę mógł zająć się moją dziewczyną. – O tak, od paru ładnych tygodni nie marzyłem o niczym innym. Może zabrzmię jak baba, ale zawsze, kiedy Jaz jest obok, to wszystko nie wydaje się takie straszne i mam wrażenie, że mógłbym żyć normalnie, bez tych wszystkich problemów. Niestety później przypominam sobie, że wpakowałem się w coś, z czego nie ma ucieczki. A co gorsza, mogę w to wciągnąć również ją…

            – Dobra, dobra. Daruj sobie szczegóły… – skrzywił się, na co reszta wybuchła śmiechem. – Ja spadam, muszę jeszcze coś załatwić i po 20 widzimy się na miejscu.

Chwilę po nim zwinęła się reszta, a ja spojrzałem na zegarek i okazało się, że za chwilę musze jechać po Jazlyn. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i wyszedłem z domu. Zastanawiałem się nad tym, czy nie jechać motocyklem, ale doszedłem do wniosku, że Jaz pewnie ubierze spódnicę i nie byłoby to dla niej wygodne więc wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę jej domu.

Jak zwykle, zatrzymałem się kilka metrów dalej, żeby jej ojciec mnie nie zauważył. Trochę mnie to irytowało i nie rozumiałem dlaczego dziewiętnastolatka kryje się z tym, że ma chłopaka, ale nie drążyłem tematu. Napisałem jej sms-a, że już jestem i po kilku minutach widziałem jak idzie już w moją stronę. Ze względu na godzinę było już ciemno, ale latarnie oświetlające drogę pozwoliły mi zobaczyć w co jest ubrana. Cholera, moja dziewczyna zawsze wygląda seksownie, ale dziś… Czułem jak nagle robi mi się gorąco, a w spodniach dzieją się niepokojące rzeczy. Krótka, kolorowa spódniczka idealnie opinała jej krągłe biodra i odsłaniała najlepsze nogi na świecie, a biała bluzeczka kończąca się kilka centymetrów nad pępkiem tylko podkręcała atmosferę. Do tego buty na obcasie, w których jej nogi wyglądały jeszcze lepiej niż zwykle. Boże, ta dziewczyna chce mnie zabić…

Wysiadłem z samochodu i kiedy dzieliły nas już milimetry, przyciągnąłem ją do siebie i wpiłem się w jej usta. Smakowała truskawką, co zapewne było zasługą błyszczyka, i sobą. Nikt nie smakował tak, jak Jazlyn Bhamra. Wnioskując po jej minie, trochę ją zaskoczyłem swoją gwałtownością, ale nie mogłem się powstrzymać. Wyglądała dziś jak anioł w przebraniu diabła. Słodko-gorzka dziewczyna z pazurem. Moja dziewczyna. Do dziś zastanawiam się jakim cudem ktoś tak przegrany jak ja, znalazł taki skarb.

– Chyba serio się stęskniłeś, co? – zapytała, uśmiechając się szeroko i wplatając palce w moje włosy.

– Nawet nie wiesz jak bardzo… – westchnąłem, zakładając jej pasmo włosów za ucho. – Musimy już jechać – pocałowałem ją w czoło i pociągnąłem za sobą do samochodu.

– Cesc… – zaczęła nieśmiało, zapinając pas i poprawiając się na siedzeniu. Zerknąłem w jej stronę i zauważyłem, że już i tak krótka spódniczka, podciągnęła się jeszcze wyżej.

– Słucham – spojrzałem na nią pytająco. W jej oczach zobaczyłem przejęcie i już wiedziałem, o co chce zapytać.

– Chodzi o twoje „interesy”… – odwróciłem wzrok, nie chcąc roztrząsać tego tematu. – Wiem, że nie lubisz o tym mówić i, choć nie do końca mi to odpowiada, nie musisz, ale martwię się o ciebie. Zrozum, że ja…

– Wiem Jaz, wiem. Po prostu… jesteś bezpieczniejsza, kiedy nic na ten temat nie wiesz – chwyciłem jej dłoń, głaszcząc ją kciukiem. – Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało z mojej winy – popatrzyłem w jej zatroskane oczy i w momencie zakuło mnie serce. Nie lubiłem, kiedy się przeze mnie smuciła, a niestety działo się to dość często.

– Musimy jechać, załatwię sprawy i od razu wracamy, okej? – Jaz przytaknęła głową, nie odzywając się już słowem.


JAZLYN

Cesc z chłopakami poszli załatwiać swoje „interesy”, a ja zostałam z Cath. Obie byłyśmy trzymane z dala od tego wszystkiego, co niezmiernie nas irytowało. Postanowiłyśmy jednak dziś nie zawracać sobie tym głowy, ponieważ miałyśmy ważniejsze tematy po tak długim czasie, przez jaki się nie widziałyśmy. W klubie było bardzo głośno, więc postanowiłyśmy przejść do części, w której była restauracja i nie było takich tłumów. Usiadłyśmy w kącie i czekałyśmy na zamówione drinki.

– Jaz, co jest? Jakaś taka nieobecna jesteś… – zapytała podejrzliwie przyjaciółka.

– Niee, nic. Wydaje ci się – uśmiechnęłam się nikle, chcąc zmienić temat.

– Jazlyn… Widzę, nie znam cię od wczoraj – blondynka nadal nie dawała za wygraną. Sama nie wiedziałam czy zaczynać temat, a tym bardziej jak go zacząć. Z drugiej strony, to moja przyjaciółka, najlepsza na świecie więc nikomu nie ufam bardziej. Postanowiłam więc się przełamać i zaczerpnąć trochę informacji.

– Cath czy ty i Marc… Czy wy… No wiesz o co mi chodzi – speszyłam się trochę, ale na szczęście blondynka wiedziała o co mi chodzi. Nerwowo bawiłam się serwetką, która leżała na stoliku przede mną i spoglądałam na dziewczynę.

– Chodzi ci o seks? – przytaknęłam. – Nie, jeszcze tego nie zrobiliśmy, ale…

– Ale co?

– No my… Robiliśmy inne rzeczy. Przyjemne rzeczy – trochę się zaczerwieniła, ale jednak uśmiech pojawił się na jej twarzy.

– Heej! Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? – zapytałam z wyrzutem, zakładając ręce na boki.

– Przepraszam, ale nie było nawet kiedy!

– Jesteś podła, ale ci wybaczę. To co, zdradzisz jakieś szczegóły? – zapytałam podchwytliwie.

– Hmm… Jest to bardzo, bardzo, bardzo przyjemne. Dobrze ci radzę, jeśli będziesz miała okazję to nie odmawiaj Fabregasowi.

Siedziałyśmy tak jeszcze przez około pół godziny, śmiejąc się i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Brakowało mi czasu spędzanego z moją przyjaciółką, ale brakowało mi również mojego chłopaka, który właśnie szedł w stronę naszego stolika.

– Już wszystko załatwiliśmy – nachylając się nad stolikiem, dał mi szybkiego buziaka w usta. – Dobra, my się będziemy zbierać – zwrócił się do reszty, na co jedni zaczęli gwizdać, a inni rzucać różne podteksty. Cesc szybko jednak uciął temat i ruszyliśmy do wyjścia.

– To co? Jedziemy do mnie, a później cię odwiozę tak? – zapytał, prowadząc mnie za rękę do samochodu.

– Tak i nie – odpowiedziałam zaczepnie, zatrzymując się i odwracając do niego przodem.

– To znaczy? – przyciągnął mnie bliżej, głaszcząc nagą skórę na moich plecach.

– To znaczy – zarzuciłam mu ręce na szyję – że mogę zostać na noc, jeżeli chcesz – zobaczyłam błysk w jego oczach, który bardzo mnie ucieszył.

– Mhmm, bardzo chcę – pierwszy raz od bardzo dawna zobaczyłam na jego twarzy tak szczery uśmiech, który aż chwycił mnie za serce. Odwzajemniłam ten gest i wsiadłam do samochodu, czekając aż Cesc zabierze mnie do siebie.



     Po prawie rocznej przerwie pojawia się kolejny rozdział. Nie wiem kiedy będzie następny, może za tydzień a może za rok... Wiecie jak to ze mną jest. Mam jednak nadzieję, że ktoś tu jeszcze ze mną został, przeczyta i skomentuje :) Wesołych Świąt! :*
PS. Rozdział trochę niedopracowany pod względem wizualnym, ale to wina laptopa. Następne ( o ile się pojawią) będą już okej :)

10 komentarzy:

  1. Och, dziewczyno, błagam, nie każ mi czekać aż rok na next!! Ponownie mnie wciągnęłaś w tę historię i to do tego stopnia, że chyba zaraz przeczytam wszystko od początku. No więc mam co robić, hehe. ;) No to co? Czekam na - mam nadzieję, że szybką - kontynuację i serdecznie zapraszam Cię do siebie. :) Wesołych Świąt ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju no to jest boskie po prostu! Dopiero tu trafiłam, więc nie jestem na bieżąco, ale to się niedługo zmieni:) Fajnie piszesz, a opowiadanie jest interesujące. Nie wiem za bardzo co i jak bo musiałabym się wrócić do początku, więc na razie co do fabuły i zachowania bohaterów się dłużej nie wypowiem :D
    Powiem tylko, że ja też czekam, aż ją do siebie zaprosi:))
    ps. zapraszam na nowy rozdział > http://make-me-heart-attack.blogspot.com/

    L x

    OdpowiedzUsuń
  3. Moj kreatywny komentarz : Po prostu boski rozdział.
    Wiem, wiem kreatywna to moje drugie imię XD. Ale nie ma co pisać bo to opowiadanie samo w sobie jest genialne i chyba to wiesz. Jestem z tym opowiadaniem od początku powstawania i ono ma bardzo wysoki poziom. Widać że pisanie to Twoja pasja, a nie piszesz tak jakby z przymusu. Masz talent Dziewczyno. Co z tego że rozdziały saco rok dodawane xdd Na takie rozdziały warto czekać! Pozdrawiam. I z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trójco barcelońska! Nowy rozdział!
    Czekałam rok, ale warto było. Kocham, po prostu kocham te opowiadanie. Masz taki talent do pisania, takie pomysły, tak dobrze wykreowane postacie. Pisz dalej, dawaj mi te rozdziały (tu czy tam), bo ja najzwyczajniej w świecie uzależniłam się od twojego stylu.
    Chodź też do mnie: http://dreams-destroyed-by-reality.blogspot.com/?m=0
    Czekam! :* ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D "trójco barcelońska" umarłam xd Staram się no, ale nie zawsze mi wychodzi... A do Ciebie przybędę z pewnością! :*

      Usuń
    2. Btw, zapraszam :* ♥
      http://dreams-destroyed-by-reality.blogspot.com/

      Usuń
  6. Rozdział świetny i mam nadzieje ze następny będzie szybciej niż rok

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały:) Opowiadanie świetne, szkoda tylko że części są dodawane rzadko :/ Masz talent więc pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na kolejny rozdział bo piszesz świetnie <3 / Natalia

    OdpowiedzUsuń