3.01.2015

Chapter XV

Kiedy tylko dotarliśmy do domu Fabregasa, wszyscy udali się prosto do salonu. Marc wyjął z lodówki trzy puszki piwa- dla siebie i chłopaków, a ja nadal czułam jak ręce trzęsą mi się ze strachu. Po chwili wszyscy już zajęli miejsca na kanapie i czekali na moje wyjaśnienia. W sumie to sama nie wiedziałam od czego zacząć. Cesc ani na chwilę nie spuszczał ze mnie wzroku, a jego oczy wyraźnie pociemniały. Po kilku uspakajających oddechach, zaczęłam opowiadać o wszystkim, co wiem na temat Amira. Widziałam jak z każdym moim słowem, szczęka Fabregasa zaciska sie i rozluźnia. Mogłabym to uznać za całkiem seksowne, ale w tym momencie wiedziałam tylko tyle, że jest niesamowicie wkurzony. Kiedy miałam przejść do sprawy ślubu, z nerwów zaczęłam wyginać palce u rąk. Niespokojnie zerknęłam na Cath, a ona posłała mi delikatny uśmiech mówiący, że powinnam kontynuować.
-...i właśnie od czasu, kiedy mój ojciec i Amir połączyli firmy, tata... - uciekłam wzrokiem na bok, tak aby nie patrzeć na Cesc`a, który zaczynał już wiercić się na swoim miejscu- tata uznał, że Amir będzie dla mnie idealnym kandydatem na męża- wydusiłam z siebie ostatnie zdanie. Przez chwilę w pokoju zapanowała kompletna cisza, bo chyba nikt nie wiedział co powiedzieć. Popatrzyłam na Cesc`a ale on, mimo że patrzył w moją stronę, zdawał się mnie w ogóle nie dostrzegać. Był nieobecny, a oczy miał niemal czarne i nie widziałam w nich niczego prócz kompletnej pustki.
-A wiesz coś na temat interesów Amira? Czym się zajmuje jego firma, nie wiem... cokolwiek?- oderwałam wzrok od chłopaka i przeniosłam go na Diego, który właśnie do mnie mówił.
-Nie mam pojęcia, nigdy mnie ten człowiek nie interesował. Firma mojego ojca współpracuje z wieloma krajami i głównie chodzi o wymianę surowców, więc może firma Amira zajmuje się tym samym... Niewiele wiem na jego temat, ale coś mi się w nim nie spodobało odkąd pierwszy raz go zobaczyłam- znów zerknęłam na Cesc`a. Widziałam w jego oczach chęć mordu, a jeszcze nie wiem czym Amir zalazł mu za skórę. Mimo, że nie znam wspólnika mojego ojca zbyt dobrze, przechodzą mnie ciarki na samą myśl o nim. Niektórych ludzi nie trzeba znać, aby wiedzieć, że lepiej ich unikać. Takim człowiekiem jest właśnie Amir. Nie znoszę przebywać w jego towarzystwie, bo zawsze wtedy czuję, jak jeździ po mnie swoim obleśnym wzrokiem, a mi zbiera sie na wymioty. Nie mam pojęcia czemu mój ojciec myśli, że wyjdę za mężczyznę starszego ode mnie o prawie 20 lat, ale może mieć pewność, że nigdy do tego nie dojdzie. Zatrzęsłam się na samą myśl o tym i jak najszybciej odgoniłam od siebie wizję wspólnego życia z tym człowiekiem.
Marc zaczął mówić o tym, co stało się na ostatnich wyścigach i dotarło do mnie, że to właśnie wtedy Cesc przyjechał do mnie cały podrapany. To wszystko zrobił mu właśnie Amir. Wiedziałam, ze zapewne można mu wiele zarzucić, ale nie sądziłam, ze jest zdolny do takich rzeczy. Teraz nie boję się tylko o siebie, ale także o Cesc`a i mojego tatę. Przecież on nie wie jaki jest Amir i do czego jest zdolny... Spokojnie prowadzi sobie z nim interesy nie mając o niczym pojęcia.  Kiedy Bartra skończył mówić, w głowie miałam tylko jedną myśl.
-Boże... przecież Amir może zrobić coś mojemu ojcu. Co jeżeli... ja musze mu o tym powiedzieć- zerwałam się na równe nogi i z paniką spojrzałam w stronę mojej przyjaciółki, kiedy nagle odezwał się Cesc.
-Nie. Narazie nikomu masz nic nie mówić- przeniosłam na niego wzrok, a on mówił jakby był w transie. Wpatrywał sie w jeden punkt i nie wykonał żadnego ruchu. Wyglądał jakby intensywnie się nad czymś zastanawiał, ale nie rozumiałam tylko dlaczego twierdził, że powinnam milczeć. 
-Ale.. jak to? Przecież tu chodzi o mojego tate...- wyjąkałam patrząc na niego ze strachem, a coś w jego wyrazie twarzy się zmieniło.  Zrobił kilka kroków w moją stronę i głośno westchnął.
-Właśnie dlatego lepiej żebyś mu nic nie mówiła. Jaz, zajmiemy się tym, ale Amir pod żadnym pozorem nie może wiedzieć, że ktoś coś podejrzewa. Zaufaj mi kochanie, dobrze?- sięgnął po moją dłoń i splótł nasze palce razem. Poczułam jakby przez moje ciało przeszły iskry, uwielbiałam jego dotyk i chłonęłam go całą sobą.  W dodatku, kiedy usłyszałam jak pieszczotliwie się do mnie zwraca, czułam sie jak w niebie. Nie byłam w stanie wydobyć z siebie żadnego słowa, więc tylko skinęłam głową. Cesc przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy, czego kompletnie się nie spodziewałam. Wtuliłam się w jego bok i zauważyłam, że pozostali wpatrują się w nas z niemałym zdziwieniem, ale mimo to, na ich twarzach widniały uśmiechy.
-My się już będziemy zbierać- Marc przerwał ciszę i spojrzawszy na Cath, która tylko przytaknęła, chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
-No- Diego klasnął dłońmi w kolana i również wstał- ja też już lecę. Dzisiaj i tak nic nie wymyślimy, zajmiemy się tym jutro.
-Jaz, wracasz z nami?- Cath wychyliła się zza ściany i zwróciła do mnie. Już miałam zamiar jej odpowiedzieć, kiedy w zdanie wszedł mi Cesc.
-Nie, odwiozę ją później- popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem, ale on nie zwrócił na mnie uwagi, tylko odprowadził znajomych do drzwi, aby zaraz za nimi je zamknąć.
Wróciwszy do pokoju, stanął kilka kroków przede mną i intensywnie lustrował mnie wzrokiem. Czułam jak moje policzki robią się czerwone, więc spuściłam wzrok na dół. Sama nie wiedziałam jak mam się zachować i co zrobić z tym, czego właśnie się dowiedziałam. Tak bardzo bałam się o mojego tatę. Ludzie tacy jak Amir nie mają zahamowań, co już kiedyś mi pokazał. Może i  teraz nie mam zbyt dobrego kontaktu z tatą i raczej staramy się unikać swojego towarzystwa, ale kocham go całym sercem. Nie darowałabym sobie, gdyby coś mu się stało.
Nagle poczułam jak dłoń Cesc`a dźwiga moją głowę w górę, a nasze oczy się spotykają. Uwielbiałam kolor jego tęczówek. Był taki ciepły, zupełnie inny niż wyraz twarzy, który zazwyczaj mu towarzyszy. Dopiero, kiedy kciukami potarł moje policzki, dotarło do mnie, że znajdowały się na nich łzy.
-Nie płacz. Twojemu tacie nic się nie stanie, obiecuję, ale narazie nic nie możemy zrobić. Diego jutro zajmie się zbieraniem informacji i wtedy zdecydujemy co dalej, hm?- kiwnęłam głową na znak, że rozumiem to, co do mnie powiedział, a on musnął swoimi wargami moje i mocno przycisnął mnie do swojego ciała.  Nie wiem ile tak staliśmy, ale czułam jak strach powoli odchodzi na dalszy plan, mój oddech się uspokaja, a serce znowu bije tempem nieco przyspieszonym przez obecność Cesc`a. Wtedy znów usłyszałam jego głos.
-Wiem, że obiecałem cię odwieźć, ale może zostaniesz na noc?- spojrzał na mnie wzrokiem, który według niego miał chyba być niewinny, ale jak można się domyślić, wcale mu to nie wyszło. Powiedzieć o Cescu, że jest niewinny to tak, jakby powiedzieć, że Pilar jest dziewicą. Poczułam jak moje policzki znów różowieją i delikatnie się od niego odsunęłam.
-Cesc... ja- nie wiedziałam co dokładnie miałabym powiedzieć, ale i tak nie było mi to dane, gdyż znów wszedł mi w połowę zdania.
-Hej, spokojnie- położył dłoń na moim policzku- wiem i nie to miałem na myśli. Chciałbym żebyś została tak po prostu. Okej?
Skinęłam głową szepcząc ciche "okej". Kolejny raz  poczułam jego usta na swoich, z tym, że teraz pocałunek był o wiele intensywniejszy. Fabregas przesunął językiem po mojej wardze tak, że je rozchyliłam, a on wtargnął do środka. Smakował mnie, a ja jego i było to jedno z tych uczuć, których nie da się opisać zwykłymi słowami. Stado motyli rozszalało się w moim brzuchu, a kolana się ugięły. Na szczęście podtrzymywała mnie ręka chłopaka, którą obejmował mnie w talii. W końcu oderwaliśmy się od siebie ciężko dysząc, a Cesc oparł swoje czoło o moje. Zobaczyłam, ze jego usta wykrzywiają się w uśmiechu, więc automatycznie zrobiłam to samo, delikatnie przygryzając wargę. Chłopak kciukiem przesunął po moich ustach i uwolnił ją spod nacisku zębów.
-Chodź, trzeba iść spać- szepnął i pociągnął mnie za sobą w stronę schodów.
Zanim się zorientowałam, byliśmy już w jego pokoju. Wszystko wyglądało tutaj dokładnie tak, jak zapamiętałam. Ciemne ściany, dwuosobowe - bardzo wygodne- łóżko, garderoba i drzwi prowadzące na balkon. Niestety pamiętałam również to, co stało się rano. Obraz Cesc`a przykładającego pistolet do głowy tamtego mężczyzny nadal był bardzo wyraźny w mojej głowie. Mimo, że nie wiem o nim zbyt wiele, wierzę w to, że nie miał zamiaru go zabić.
-Wiesz gdzie jest łazienka, ja skorzystam z tej na dole- uśmiechnął się i już miał zamiar wychodzić, kiedy przypomniałam sobie, że przecież nie mam nic do spania.
-Cesc, dałbyś mi jakąś swoją koszulkę, w której mogłabym spać?
-A już myślałem, że chcesz wziąć prysznic razem- udał, że jest niesamowicie zawiedziony, a kiedy uderzyłam go w ramie, posłał mi łobuzerski uśmiech. Oj uważaj, bo jeszcze się zgodzę.
-Głupek- mruknęłam i chwyciłam koszulkę, którą mi rzucił. Rozłożyłam ją i z jękiem stwierdziłam, że jest strasznie krótka, ale zanim zdążyłam poprosić o inną, on już zniknął za drzwiami. Jestem pewna, ze zrobił to specjalnie.
Nie widząc innego wyjścia, weszłam do łazienki i zakluczyłam drzwi. Nie to żebym mu nie ufała, ale po co kusić los... a zwłaszcza faceta. Rozebrałam się do naga, związałam włosy w koka na czubku głowy i weszłam pod prysznic. Dopiero kiedy ciepła woda spłynęła na moje ciało, poczułam jak się odprężam, a cały stres ze mnie uchodzi. Sięgnęłam po żel pod prysznic i zaczęłam namydlać swoje ciało. Przypomniało mi się jak ostatnim razem Cesc obudził się w nocy z krzykiem. Nie mam zielonego pojęcia co mu się śniło, ale wiem, że to nie mogła być żadna błahostka. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie i właśnie dlatego tak się wtedy wystraszyłam. Ciekawa jestem czy kiedyś będzie w stanie się na tyle przede mną otworzyć i opowiedzieć mi o tym i o innych rzeczach z nim związanych. Chciałabym żeby opowiedział mi o swojej rodzinie, czy w ogóle jakąś ma, bo jak dotąd to o nikim nie słyszałam. Tak mało o nim wiem... Znów dopadły mnie wątpliwości co do tego czy dobrze zrobiłam zgadzając się na to, żeby być z Fabregasem. Nie jest mi obojętny, wręcz przeciwnie. Wiem, że coś do niego czuje i chociaż to niewłaściwe, nie mogę się tego wyzbyć. Nie da się ukryć, że jest całkowitym przeciwieństwem chłopaków, którzy zawsze mi się podobali, a jak pomyślę o tym, jak zareagowałby mój tata, gdyby się dowiedział... Chyba by dostał zawału. Gdyby wziąć wszystkie cechy, które według niego powinien mieć idealny chłopak dla mnie, spisać je na kartce, a następnie podrzeć na malutkie kawałeczki i uformować z nich mężczyznę, powstałby właśnie Cesc. Mimo całej świadomości tego, że jest on kompletnym przeciwieństwem wszelkich moich zasad, nie mogę przestać o nim myśleć, a kiedy tylko go widzę, moje serce wyrywa sie z piersi.
Usłyszałam trzaśniecie drzwiami, co znaczyło, że Cesc już wrócił. Szybko spłukałam z siebie pianę i wyszedłszy spod prysznica, wytarłam ciało do sucha. Założyłam dolną część bielizny, a na górę wciągnęłam koszulkę, która nie sięgała nawet za moje pośladki. Zabije go, przysięgam. Poskładałam swoje ubrania i ułożyłam na pralce. Wzięłam dwa głębokie wdechy i wyszłam z łazienki. Cesc leżał na łóżku w samych bokserkach i robił coś na telefonie. Po kilku sekundach zdał sobie sprawę z mojej obecności i kiedy przeniósł na mnie wzrok, jego oczy przypominały pięciozłotówki, a ręce zamarły w bezruchu.
-Co się tak patrzysz? Ta koszulka ledwo zasłania mój tyłek- mruknęłam i szybko wskoczyłam na łóżko zakrywając się kołdrą.
-Właśnie dlatego się tak patrzę, kochanie- odłożył telefon na bok i  wszedłszy pod kołdrę, wciągnął mnie na swoje kolana tak, ze siedziałam na nim okrakiem, a on jeździł dłońmi po moich udach.- Ani trochę nie przeszkadza mi to, co widzę.
-Ah tak? - uniosłam brwi w odpowiedzi na jego słowa- a co jeżeli mi przeszkadza to, co widzisz, kochanie?- chciałam się z nim trochę podroczyć bo uwielbiałam go oglądać takiego beztroskiego. Uwielbiałam jak się do mnie uśmiechał, nawet kiedy cieszył się wyłącznie z tego, że udało się mu mnie zawstydzić. Czułam jakby był wtedy tylko mój. Jakby nie istniała żadna Pilar i masa innych dziewczyn, próbujących zwrócić na siebie jego uwagę. Widziałam, że otwiera usta i chce coś powiedzieć, ale przeszkodziłam mu zatykając je swoimi. Chciałam chociaż na chwilę przejąć kontrolę, ale Cesc jak zwykle mi na to nie pozwolił. Zanim zdążyłam cokolwiek zarejestrować, już leżałam przygnieciona ciężarem jego ciała. Dłońmi błądził po moim ciele, nie przekraczając pewnych granic, a ja delikatnie pociągałam za końcówki jego włosów. Zszedł pocałunkami na moją szyję, a ja nie mogąc wytrzymać tego, co się ze mną dzieje pod jego wpływem, wydałam z siebie cichy jęk. Cesc jeszcze raz wessał się w moje usta i po chwili opadł na poduszkę obok.
-Dziewczyno, zabijesz mnie kiedyś- wydyszał, a ja zachichotałam. Usłyszeć takie słowa od samego Fabregasa? Prawdziwe wyróżnienie. Znów się zaśmiałam, tym razem z własnych myśli, a on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Pokręciłam tylko głową i zgasiłam lampę, która znajdowała się po mojej stronie.
-Chodźmy już lepiej spać- zaraz po tych słowach ziewnęłam ze zmęczenia i wtuliłam się w umięśnioną klatkę piersiową mojego chłopaka. "Mojego chłopaka" -brzmi to tak idealnie, że do teraz wydaje mi się nierealne. Ale jednak. W końcu moje ciche pragnienia się spełniły i mimo wszystkich przeciwności, jestem jestem przekonana, ze warto spróbować. Cokolwiek miałoby się później stać.
-Jaz?- usłyszałam  szept Fabregasa, ale nie miałam już siły podnosić głowy  ani odpowiadać. Jedyne, na co było mnie stać to mruknięcie "mhm", na znak, że może mówić.
-Pamiętaj, że jesteś moja i nie mam zamiaru oddać cię żadnemu Amirowi- słysząc jego twardy głos automatycznie otworzyłam oczy i podniosłam się na łokciu spoglądając w czekoladowe tęczówki, które wpatrywały się w moją twarz. Znów poczułam zbierające się łzy pod powiekami, ale szybko zamrugałam, aby się ich pozbyć. Nie chciałam teraz płakać. Jedyne co chciałam, to pocałować mężczyznę leżącego obok i odpłynąć w głęboki sen, otoczona jego silnymi ramionami. Czułam, że jego słowa były pokryte obietnicą.


_________________________________________________________________________________
Witam Was moi dzrodzy!

Po pierwsze, chciałabym Wam życzyć wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Spełniajcie swoje marzenia, dążcie do celów, róbcie to, na co macie ochotę i bądźcie szczęśliwi!
Po drugie, dziękuję za komentarze. Uwielbiam Was i wiedzcie, że to właśnie Wy motywujecie mnie do pisania :*
Po trzecie, proszę abyście dalej pisali te wspaniałe rzeczy. Nie chodzi tu już nawet o ilość komentarzy pod rozdziałem, ale o to, że ja uwielbiam czytać Wasze ciepłe słowa i od razu mam więcej chęci do dalszego pisania!

Mam nadzieję, że nadal tu jesteście i jeszcze ze mną zostaniecie, mimo tego, że tak długo zajmuje mi dodawanie rozdziałów. Nie będę się już tłumaczyć, ale wiedzcie, że robię co mogę :)


24 komentarze:

  1. JESTEM UZALEŻNIONA, tak jestem uzależniona od tego opowiadania. Brakuje mi przymiotników żeby je opisać, bo genialne to stanowczo za mało. To teraz postaw się w sytuacji UZALEŻNIONEJ mnie, która codziennie wchodzi na Twojego bloga z nadzieją na nowy rozdział, na który czasami trzeba sporo poczekać, ale nie ważne, bo jak mają one być takie to ja mogę poczekać, bo warto ! Ale jakby Ci się udało dodawać rozdziały trochę częściej to będzie mega. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda ze taki ktotki ale za to zawalisty.licze ze nastepny rozdzial pojawi sie szybciej niz ostatni,juz sie balam ze przestalas pisac.zycze weny i do nastepnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde on jest świetny :* kocham twój błogosławi :* czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczee już nie mogę się doczekać co będzie dalej a co do rozdziału to boooski, kochana pięknie piszesz ♥♥♥
    ...
    ...
    KOCHAM TEGO BLOGA!!
    Ej! Wszyscy usłyszeli?
    Nie?
    No to powtórzę...
    KOCHAM TEGO BLOGA!!( ciebie też xD )
    Pisz dalej, wene miej i żyj spokojnie ;))
    Kisses xxx

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAA!!!!!KOCHAM! KOCHAM ! I JESZCZE RAZ KOCHAM ! ♥Ale dałaś czadu z tym rozdziałem aż 3 razy czytałam i nie mogłam sie nasycić nim.Rozdział jak zawsze suuppperr! :) x / Emily

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny !! *.* p oprostu sjsjhzhsbshsjdjjs!!! *.* no to teraz musisz dodać kolejny bo ja tu umrę z ciekawości xD hahaha
    Weny ! I zdrówka! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedyne słowa jakie mi teraz przychodzą do głowy to: THIS IS SO F*CKING PERFECT! Uwielbiam czytać twoje opowiadania, bo zawsze wypełniają mnie świetnym humorem. A ten rozdział? Może nie było tyle akcji co w poprzednim, ale za to mnóstwo Jaz i Cesc'a i wielkie dzięki za to, bo brakowało mi jakiejś dłuższej rozmowy między nimi. Cóż więcej napisać... Oby tak dalej!

    Lupo

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochamm to opowiadanie i czekam na dalszą akcje❤ jejuuuu pisz bo nie mogę sie doczekać��

    OdpowiedzUsuń
  9. JESTEM UZALEŻNIONA, tak jestem uzależniona od tego opowiadania. Brakuje mi przymiotników żeby je opisać, bo genialne to stanowczo za mało. To teraz postaw się w sytuacji UZALEŻNIONEJ mnie, która codziennie wchodzi na Twojego bloga z nadzieją na nowy rozdział, na który czasami trzeba sporo poczekać, ale nie ważne, bo jak mają one być takie to ja mogę poczekać, bo warto ! Ale jakby Ci się udało dodawać rozdziały trochę częściej to będzie mega. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale sie robi ....coraz ciekawiej

    Szybko pisz kolejny!

    ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski, boski i jeszcze raz boski. Juz nie moge sie doczekac co bedzie w nastepnym ale oby byl szybko. Pozdrawiam i dobrej weny :*

    OdpowiedzUsuń
  12. o boszz! jezu! mowe mi odebrało!
    wait...
    musze sie pozbierac...
    to jest ... to jest takie beatutiful! So sweet, nie no kocham! pozdrawiam
    kocham cie za to, że to piszesz! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham ♥ Boski ♥ Cudowny ♥ Czekam na next ♥ / Rosie :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedlugo bedzie kolejny. Kocham Ciebie jak i tego bloga Karolina <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥//Kxx

    OdpowiedzUsuń
  16. No to tak. Dobrze wiesz, że cię kocham, a brak moich komentarzy po twoimi rozdziałami wcale nie znaczy, że ich nie czytam. Zwykle czytam zanim pojawi się jakikolwiek komentarz więc...no dobra, i tak powinnam komentować, nie mam nic na swoją obronę.
    Amir? Cholera jasna, czy on naprawdę jest takim...niefajnym panem? Ja go już od początku nie lubiłam, ale teraz mam do niego takie podejście jak do...no np. Niemców po finale MŚ. Ale ok, nie będę tutaj wyklinać. Dbam o wartość kulturalną twojego bloga :) (...co ja pierdolę...)
    A co do Jazlyn&Cesc to jestem bardzo, baaardzo, baaaaaaardzo zadowolona. Nie wiem jak to robisz, ale ja po prostu to kocham :3
    Czekam na następny, może troszkę szybciej :)
    No i zapraszam do mnie na DWA nowe :D
    http://francescfabregasblog.blogspot.com/
    http://the-unrealized-suicide-diary.blogspot.com/
    Kocham, kocham, kocham :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudownyy <33 Czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Boże, ta wersja Cesca jest genialna! Zdecydowanie uwielbiam jego charakterek. Nie jest nijaki, wręcz przeciwnie, błyszczy oryginalnością! A Twój styl pisania w kompozycji z całą resztą jest wręcz wspaniałym uzupełnieniem. Bosze, przy tym mogę się jedynie schować pod ziemią. Naprawdę, z każdym przeczytanym rozdziałem na tym blogu moja samoocena spada o 25%. Ciekawe, kiedy w ogóle jej nie będzie ;')
    Szczerze przyznam, że Amir mnie obrzydza. Niech się nawet jej nie tyka, bo razem z Fabregasem ręce i nogi mu powyłamujemy, prawda Cesc? Ja wiem, że sie zgadzasz.
    Perfekcyjne, wspaniałe, niesamowite, piękne, genialne, cholernie dobre, idealne i nie wiem co jeszcze. W każdym bądź razie każdy ten przymiotnik pasuje do opowiadania znajdującego się na tym blogu. Jeśli masz tak pisać, warto czekać! Takie przynajmniej jest moje zdanie! <33
    Naprawdę, rób to co kochasz i nie zwracaj uwagi na narzekania innych. Bo robisz to niezwykle dobrze i taka ja na przykład zawsze będę miała wyrzuty, że nie umiem stworzyć czegoś równie pięknego. Masz wspaniały dar, którego będę Ci zazdrościć ;**
    Pozdrawiam i również życzę szczęśliwego nowego roku ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak ja kocham to opowiadanie, z utęsknieniem czekam na każdy następny rozdział. z każdym zdaniem zaskakujesz mnie coraz bardziej. Oderwać się nie mogę. :3
    Cescy tu taki kochany <3 Mam nadzieję, że Amir nie zrobi nic ojcu Jazlyn.
    Czekam na następny rozdział, pisz szybciutko! ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. swietne :) Jestem pod wrażeniem tego bloga- wygląd, twój styl pisania i nie tuzinkowe pomysły :) Super <3 Zapraszam do siebie http://opowiadanie-neymar-marika.blogspot.com/#_=_ jeśli mogę prosić o kilka rad :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudowny rozdzial
    Mam pytanie nie do tego opowiadania tylko do tego http://destiny-gerard-lovestory.blogspot.com/ bedziesz go jeszcze konczyla czy cos?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie miało być krótkie i szybko skończone, ale niestety nie mogę napisać ostatniego rozdziału... Będzie kończone, ale musi mi do głowy wpaść konkretny pomysł, więc nie wiem kiedy pojawi się zakończenie.

      Usuń
  22. No kochanie jesteś mistrzem!
    W końcu dałaś mi to czego tak bardzo chciałam i kurde no...Cesc jest...może lepiej nie będę mówić XD
    No coż powiem tak. Ani mi się waż nie kontynuowa go bo rozpoczne miedzynarodowy protest iii powiem Cescowi! Wiec nie marudz tylko pisz a ja czekam :*
    P.S. czekam jeszcze na moją scenę :D

    OdpowiedzUsuń
  23. uwielbiam takie klimaty ;) super historia:)

    OdpowiedzUsuń