24.02.2014

Chapter IV .



Jazlyn

Z wielkim trudem otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Z ulgą stwierdziłam, że jestem u Cath, a obok mnie, w łóżku leży właśnie ona. Nie zrozumcie mnie źle, ale nie często zdarza mi się tak upić na imprezie i tak niewiele z niej pamiętać. Sięgnęłam do szafki, na której leżał mój telefon i sprawdziwszy godzinę, z przykrością stwierdziłam, że muszę zbierać się do domu. Podniosłam się do pozycji siedzącej, jednak zrobiłam to zbyt gwałtownie, gdyż momentalnie opadłam z powrotem na poduszkę, a w głowie poczułam pulsujący ból. Wydałam z siebie głośny, niekontrolowany jęk. Całe szczęście, że nie obudziłam nim przyjaciółki, bo prawdopodobnie byłabym martwa. Wczoraj była w dwa razy gorszym stanie niż ja, więc dziś z pewnością będzie cierpieć. Nie zwlekając dłużej, podjęłam kolejną próbę wstania, tym razem nieco wolniej. Uff, udało się. 

Wyjmując ubrania z torby skierowałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie koszulkę, w której spałam i nałożyłam czyste ciuchy. Stanęłam nad umywalką, przemyłam twarz i spojrzałam w lustro, chcąc sprawdzić w jakim stanie są moje włosy. Wtedy mój wzrok powędrował niżej i zobaczyłam ogromną, czerwoną plamę na swojej szyi. Momentalnie wytrzeszczyłam oczy. Skąd to się do cholery wzięło ?! Jak na zawołanie, w głowie odtworzyły mi się pewnie słowa. "Odsuń włosy z szyi i odchyl głowę do tyłu"  Jęknęłam z bezsilności. Ten idiota zrobił mi malinkę ! Oglądałam ją w lustrze i myślałam nad tym, jak ją zakryć. Była tak duża, że niemożliwym było ukrycie jej pod warstwą fluidu. Zabiję go. Przysięgam. Chyba, że najpierw zabiją mnie rodzice, gdy zobaczą to "coś" na mojej szyi.
Nie mając wyjścia, nałożyłam na miejsce malinki puder, licząc na to, że trochę zmniejszę jej widoczność. Nie do końca mi się to udało, ale już nie rzucała się tak bardzo w oczy. "Może uda mi się przemknąć do pokoju, zanim zobaczą ją rodzice, a tam wymyślę coś skuteczniejszego" pomyślałam i pozbierałam swoje rzeczy. Po cichu przeszłam przez pokój Cath i wychodząc z niego skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych. Nie byłam pewna czy dobrze robię siadając za kierownicą, bo przecież wczoraj wypiłam dość dużo, ale nie miałam innego wyjścia.

Jadąc samochodem przypominałam sobie wczorajsze wydarzenia. Z dumą stwierdziłam, że nie jest tak źle, bo nie odczuwałam wrażenia urwanego filmu. Krok po kroku odtwarzałam sobie wszystkie momenty, aż nie przystanęłam na tym cholernym pocałunku. Dlaczego w ogóle do tego dopuściłam ? To musiała być wina alkoholu, bo niby jak inaczej to wytłumaczyć ? Cesc to dupek, który myśli, że wszystko mu wolno. Założę się, że jest zakompleksionym facetem z przerośniętym ego. Poza tym, to zupełnie go nie rozumiem. Ma dziewczynę, a całuje mnie. Czy on serio myślał, że może się mną pobawić ? Oh jak mi przykro, że się pomylił. Czujecie ten sarkazm ? Faceci tacy jak on, potrzebują kobiet tylko i wyłącznie do łóżka, więc jestem pewna, że Pilar mu nie odmawia. Jeżeli już chodzi o nią, to ja rozumiem, że mężczyźni patrzą, a nie myślą, bo bardziej mają rozwinięte oczy niż mózg, ale nie mam zielonego pojęcia co on w niej widzi...  Tleniona blondyna z paznokciami większymi niż własne IQ, a jej ubrania pozostawiają wiele do życzenia. A najlepsze jest to, że taka dziewczyna potrafi nazwać mnie dziwką. No tego to już było za wiele. Rozsądek nakazywał puścić to mimo uszu i nie reagować, ale już przyjeżdżając w to miejsce, przestałam go słuchać. Powiedziałam jej parę słów od siebie i podejrzewam, że spory udział miał w tym wypity wcześniej alkohol, bo na trzeźwo raczej bym tego nie zrobiła. Liczyłam na to, że Fabregas jakoś zareaguje, powie coś mi albo jego dziewczynie, a ten tylko stał i uśmiechał się pod nosem jak idiota. Nawet nie pofatygował się, aby mnie przeprosić czy wytłumaczyć tą sytuację... Wspominałam już, że jest dupkiem?  

Zmuszona byłam przerwać swoje rozmyślania, bo właśnie podjechałam pod dom. Nabrałam powietrza w płuca i wypuszczając je ze świstem, wysiadłam z samochodu i skierowałam się do drzwi. Wchodząc do środka modliłam się o to, żeby rodziców nie było w salonie. Ostrożnie zostawiłam kurtkę na wieszaku i szłam dalej, z ulgą stwierdzając, że salon jest pusty. Słyszałam odgłosy dochodzące z kuchni, więc domyśliłam się, że mama przygotowuje obiad, a tata jej pomaga. Krzyknęłam tylko, że już jestem i za chwilę do nich dołączę. Pobiegłam do swojego pokoju i rzucając torbę na łóżko wyjęłam z szafy czyste ubrania. Poszłam do łazienki marząc o gorącej kąpieli w wannie, jednak z powodu braku czasu musiałam zadowolić się tylko szybkim prysznicem. Po wyjściu z kabiny ubrałam na siebie fioletowy golf, za którym nie przepadałam, ale to jedyna opcja, żeby zakryć moją szyję, oraz czarne rurki. Nie robiłam żadnego makijażu, bo nie widziałam potrzeby malowania się do rodzinnego obiadu. Przeczesałam jedynie włosy i zeszłam na dół.

Cesc
  
Odwróciłem się na plecy i jęknąłem. Cholerny kac. Miałem wrażenie, że moja głowa za chwilę eksploduje. Zerknąłem w prawo i zobaczyłem, że na drugiej połowie łóżka leży jakaś blondynka. Po chwili wszystko w mojej głowie się odtworzyło i już wiedziałem kim ona jest. Pilar. W sumie, to zaczynam się do tego przyzwyczajać. Seks z nią jest całkiem dobry. Chociaż nie ukrywam, wczoraj trochę pokomplikowała moje plany. Nie jednokrotnie jej powtarzałem, że nie jesteśmy parą. Nie mam zamiaru być żadnym pieprzonym romantykiem i bawić się w jakieś związki. Dlatego byłem na nią zły za to, że zwróciła się do mnie per "kochanie" przy Jazlyn. To mogła być bardzo ciekawa noc, z brunetką w roli głównej oczywiście. No, ale cóż. Widziałem wczoraj jak na nią działam, więc nie sądzę żebym zupełnie przegrał sprawę. Będę musiał się tylko bardziej postarać, kilka słodkich słówek, obietnic... Tak, one to lubią.

Nie budząc dziewczyny, wstałem z łóżka i wyjąwszy skręta z szuflady, wyszedłem na balkon. Nie ma lepszego lekarstwa na ból głowy, na życie. Włożyłem go do ust i zapalniczką odpaliłem cienką bibułkę. Po chwili moje płuca wypełnił dym, przy okazji przyjemnie je drażniąc. Zatrzymałem go tam na chwilę i przymknąłem oczy. Uśmiechnąłem się pod nosem, przypuszczając, że właśnie teraz Jaz próbuje jakoś ukryć "prezent", który jej zostawiłem na szyi. Żałuję, że nie widzę teraz jej miny. Swoją drogą, musi wyglądać gorąco, kiedy się złości. Próbkę tego, dała wczoraj, kiedy Pilar nazwała ją "dziwką". Chciałem jakoś zareagować, bo doskonale wiem, że blondynka się we mnie podkochuje i jest przy tym strasznie zazdrosna, przez co często przesadza z doborem słów, ale Jazlyn doskonale sobie poradziła. Nie sądziłem, że ma taki cięty języczek. Zaskoczyła mnie tym, ponieważ uważałem ją za raczej cichą i nieśmiałą dziewczynę, a tu proszę.  W sumie, to za każdym razem, kiedy ją spotykam, ona wygląda gorąco. Sam sobie się dziwię, że na tej imprezie nie zaciągnąłem jej do jakiegoś odosobnionego miejsca. Czasami zdarzało mi się wracać do naszego pierwszego spotkania. Była wtedy taka wystraszona, aż coś mnie ścisnęło w sercu. Co niestety nie zmienia faktu, że widok jej przy ścianie, był... pobudzający. Oczywiście pomijając tego obleśnego typa, który był tak zdesperowany, że musiał uciekać się do gwałtu. Owszem, jestem dupkiem i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale nigdy nie zrobiłbym czegoś, czego ona by nie chciała. Zawsze doprowadzam dziewczyny do takiego stanu, że same proszą o to, żebym je wziął.

Dopaliłem skręta, jednocześnie kończąc swoje rozmyślania i wróciłem do pokoju. Pilar nadal spała, więc postanowiłem, że wezmę prysznic. Zabrałem tylko czyste bokserki oraz spodnie od dresu i zniknąłem za drzwiami łazienki.

Jazlyn

Stół był już przygotowany do obiadu, a my czekaliśmy tylko na babcię. W mojej rodzinie takie "niedzielne" obiadki były traktowane bardzo poważnie. Kiedyś nasze grono było większe, ale teraz większość rodziny wyjechała gdzieś, albo po prostu nie mają na to czasu. Dlatego co tydzień przyjeżdża do nas babcia, z czego niezmiernie się cieszę. Co prawda ona i mój tata nie przepadają za sobą, ale ja bardzo lubię z nią przebywać. Wiem, że cokolwiek bym jej powiedziała, ona nie będzie mnie oceniać, tylko postara się zrozumieć. Mogę jej zaufać, bez obawy o to, że powtórzy coś moim rodzicom. Wiadomo, że jeżeli chodzi o większość rzeczy, to zwierzam się Cath, bo jest moją przyjaciółką, ale czasami jednak potrzebuję takiej dojrzałej rady.

Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Chciałam iść otworzyć, ale tata stwierdził, że zrobi to za mnie. Po chwili, zza ściany wyszła moja babcia, z dosyć dziwną miną. Nie wiedziałam czym była ona spowodowana, więc trochę się zmartwiłam. Jednak zaraz, wszystko się wyjaśniło. Ramię w ramię z moim ojcem, do pokoju wszedł Amir. Na widok jego bezczelnego uśmiechu robiło mi się niedobrze. Jakim cudem mój ojciec nie zauważał tego, jakim chamem był facet, którego dla mnie "wybrał".
-Co on tu robi?- zapytałam pretensjonalnym tonem. Wiedziałam, że to nie jest zbyt miłe, ale zgadnijcie jak bardzo się tym przejmowałam... Wzrok taty mało mnie nie zabił, a mama z niepokojem czekała na rozwój sytuacji.
-Zaprosiłem Amira, ponieważ jest on przyjacielem rodziny- odchrząknął i znów skierował w moją stronę wzrok pełen sztyletów.
-W takim razie chyba nie zaliczam się do tej rodziny- wiedziałam, że tym zdaniem tylko pogorszę sytuację, ale nie mogłam znieść tego, że mój ojciec traktuje go jak domownika!
-Jazlyn !- dopiero teraz wtrąciła się moja mama. Ona zazwyczaj nie ingerowała w moje nieporozumienia z tatą. Mimo wszystko, mam strasznie podobny charakter do niego i mieszanie się między nas, nigdy nie skutkowało czymś dobrym. Nie chcąc dalszej kłótni, usiadłam przy stole. Na moje nieszczęście, miejsce naprzeciw zajął "przyjaciel" rodziny. Prychnęłam, widząc szczerzy się w moją stronę. Boże, ten człowiek był tak fałszywy. Poczułam czyjąś dłoń na swoim kolanie przez co się wzdrygnęłam, ale zobaczywszy uspokajający uśmiech babci, która siedziała obok mnie, wszystko wróciło do normy.

Cesc

Kiedy wyszedłem z łazienki, poczułem ręce oplatające się wokół mojej klatki piersiowej. To był znak, że Pilar już wstała. Teraz wyjdę na jeszcze większego dupka, ale jedyne o czym marzyłem, to to, żeby sobie w końcu poszła. Była niezła w łóżku, ale później stawała się strasznie męcząca. Zachowywała się jakbyśmy byli razem, a tak nie było i zapewnie nigdy nie będzie. Nie jestem typem faceta, który będzie codziennie powtarzał dziewczynie, jak pięknie wygląda i jak bardzo ją kocham. To było głupie, tym bardziej, że każda przy pierwszej lepszej okazji zostawi cię dla tego, który ma więcej kasy czy lepsze auto. Dlatego jej czułe słówka strasznie mnie wkurzały.

Po zjedzonym na szybko śniadaniu, wymyśliłem pierwszą lepszą wymówkę i powiedziałem jej, że muszę za chwilę jechać do Marc`a . Co, jakby nie patrzeć, nie było takim kłamstwem, bo i tak miałem to zrobić. Po jej minie wnioskowałem, że znowu się obrazi, ale cóż. Później to załatwię, bo po wyścigu będzie mi jeszcze potrzebna.  O, no i a propos wyścigów... Diego może i nie jest mózgiem każdej naszej akcji, ale jeżeli chodzi o mechanikę- jest niezastąpiony. Po ostatnich zawodach, nasze motory były zajechane na maksa. Zamówiliśmy nowe części, które jak wiadomo, do nas nie dotarły. Jednak mając takich ludzi w swojej ekipie, wszystko da się zrobić. Dziś wieczorem jedziemy skontrolować sprzęt i zrobić parę próbnych przejażdżek. Jutro wyścig, dlatego muszę się oszczędzać i  spróbować nie wpakować w żadne kłopoty, co w moim przypadku będzie nie lada wyczynem.

Jazlyn

Oficjalnie ogłaszam, że ten obiad był istną katastrofą. Ojciec i Amir rozmawiali o interesach, co chwilę chwaląc się tym, ile to razem mogą osiągnąć. Interesujące! Czujecie ten sarkazm? Mama z babcią rozmawiały na jakieś swoje tematy, które szczerze powiedziawszy, również były dosyć nudne. Postanowiłam, że pozbieram talerze ze stołu i pójdę do siebie.

Rzuciłam się na łóżko i wybrałam numer Cath, bo od imprezy nawet nie miałyśmy jak porozmawiać. Po trzech sygnałach usłyszałam zmęczony głos przyjaciółki.
-Hej. Jak tam?- zaczęłam rozmowę.
-Hej. Nawet nie pytaj. Chyba umieram- wyjęczała do słuchawki, a ja mimowolnie parsknęłam śmiechem.
-Nie dziwię się. Nieźle wczoraj zabalowałaś z Twoim nowym kolegą- powiedziałam dając nacisk na ostatnie słowo. Byłam niemal pewna, że Cath właśnie się zarumieniła.
-A nie narzekam- usłyszałam jej cichy śmiech- a ty gdzie wczoraj zniknęłaś ?!- no tak, zapomniałam, że ona nie wie, z kim wtedy byłam. Kiedy się dowie, prawdopodobnie mnie zabije, dlatego może bezpieczniej jest powiedzieć jej to przez telefon? Zanim nadejdzie możliwość uduszenia mnie gołymi rękami, może się trochę uspokoi i zmieni zdanie?
-Byłam z Fabregasem- powiedziałam przyciszonym tonem, mając nadzieję, że mnie nie dosłyszy. No tak, nadzieja matką głupich.
-COOO ?!- po drugiej stronie telefonu rozległ się krzyk. Zmuszona byłam odsunąć go od ucha, bo w przeciwnym razie mógłby mi uszkodzić słuch- Czyś ty zwariowała? Wiesz co mogło się stać? Kiedy mówiłam, że jest niebezpieczny, to ja nie żartowałam. Serio Jaz, ten człowiek zamieszany jest w jakieś dziwne sprawy.
-Nie przesadzaj. Przecież nic mi nie zrobił- odparłam wywracając oczami, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że przecież Cath i tak mnie nie widzi- poza tym, on mnie nie interesuje i w dodatku ma dziewczynę, więc nie masz się o co martwić- westchnęłam, chcąc ją trochę uspokoić.
-Obyś wiedziała co mówisz. Muszę kończyć, bo rodzice wrócili. Zadzwonię jeszcze później. Do zobaczenia.
-Pa- zakończyłam rozmowę i odłożyłam telefon na szafkę.

Wciągnęłam w płuca powietrze i wypuściłam je ze świstem. W mojej głowie znów pojawił się obraz Cesc`a i blondyny uwieszonej na jego ramieniu. Zaczęłam się zastanawiać, co by było, gdyby ona wtedy nie przyszła. Rzecz jasna, nie doszłoby do niczego intymniejszego, to jest pewne. Ale ciekawiło mnie to, co on by później zrobił. Jak się zachował, co powiedział? "Boże Jaz, o czym ty myślisz?" skarciłam się w głowie. Ocknęłam się, kiedy usłyszałam, ze ktoś puka do moich drzwi.
-Proszę!- krzyknęłam podnosząc się do pozycji siedzącej.
Do pokoju, jak do siebie, wszedł Amir.
-Czego ty tu chcesz?!- poderwałam się na równe nogi i stanęłam przed nim. On zupełnie zignorował moje pytanie i wymijając mnie, zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
-Ładnie tu masz, kotku. Tak dziewczęco- powiedział swoim jadowitym tonem. Jak mnie ten człowiek irytował!
-Wynocha stąd!- jeszcze bardziej podniosłam swój głos, co go wyraźnie rozzłościło. Podszedł bliżej mnie i chwytając za łokieć, przyciągnął w swoją stronę. Patrzył prosto w moje oczy, które z pewnością wypełnione były przerażeniem. Tak, bałam się go. Jego twarz momentalnie spochmurniała, a tęczówki stały się niemal czarne z gniewu.
-Uważaj do kogo tak się odzywasz- wysyczał, gwałtownie popychając mnie do tyłu tak, że opadłam na łóżko.
Popatrzył jeszcze przez chwilę w moją stronę, a później z triumfalnym uśmiechem, odwrócił się na pięcie i wyszedł. Siedziałam w miejscu, jakby sparaliżowana. Ten człowiek jest chory psychicznie. Co on sobie wyobrażał ? Że może mnie tak traktować w moim domu ? Niedoczekanie !  

_____________________________________________________________________
Boże, ile ja się namęczyłam z tym rozdziałem! Mam nadzieję, że się Wam spodoba, pomimo tego, że nic konkretnego się w nim nie dzieje. Jeżeli chodzi o Jazlyn i Cesca oczywiście. 
Cieszę się, że w końcu udało mi się go dodać i przepraszam, że tak późno, ale siła wyższa. Następny postaram się napisać wcześniej.
Standardowo. Dziękuję za 13 komentarzy pod poprzednim rozdziałem ! Nawet nie wiecie jak mnie to cieszy, kiedy czytam Wasz opinie, które są dla mnie najważniejsze. W dodatku, kiedy widzę taki długi momentarz, to aż mi się cieplej na sercu robi ;) Jeszcze raz dziękuję i proszę o kolejne ! Nawet jeżeli ma to być krytyka! 

A no i zapomniałabym... Chciałabym Wam serdecznie polecić dwa blogi, autorstwa white nigga, które są świetne. Jeżeli są tu jakieś BELIEBERS (ale nie tylko, bo ja do nich nie należę a opowiadanie czytam regularnie), to serdecznie polecam http://maybe-we-can-save-each-other.blogspot.com/
No i drugi, tematyka nie związana z Justinem, ale nie wiem czy obecnie, z blogów, które czytam jest jakiś, który bardziej mi się podoba (no chyba, że ten wymieniony wyżej) http://west-coast-nigga.blogspot.com/





10 komentarzy:

  1. Haha Cesc zostawił malinkę, no mistrz :D
    Ta Pilar jest taka tępa, czy tylko udaje o_O serio jej zachowanie mnie dobija -_-
    I ten popaprany Amir, za kogo on się uważa ?! Idiota...fajnie by było, gdyby Cescy skopał mu tyłek :D ( tak wiem jestem okrutna xD ) ale należy mu się takie coś :))
    Dobrze, że chociaż babcia ją rozumie :*
    Czekam na więcej ! :)


    PS : chciałabym Cie zaprosić do ankiety na : http://nunca-me-acuerdo-de-olvidarte.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeej! ^^ Wreszcie się doczekałam :D
    Rozdział jest świetny - standard :D Ale ten Amir... Boże, w życiu nie chciałabym wyjść za takiego człowieka! Więc reakcje bohaterki na niego wcale mnie nie dziwią. Ale już widzę jak Amir ma starcie z Cescem, który staje w obronie Jazlyn :D To mogłaby być ciekawa scenka xD
    Czekam już na kolejny rozdział, bo nie mogę się doczekać spotkania Cesca z Jaz! :D Uwielbiam to opowiadanie, serio :)
    I dziękuję bardzo za polecenie <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, no i dziękuję za nominację do tych nagród :D Ale nie wiem czy skorzystam xD Jeszcze się w to nie bawiłam :D W każdym razie, czuję się naprawdę wyróżniona :D

      Usuń
  3. Chcę tyle napisać, że chyba nic nie napiszę XD Nie wiem od czego zacząć. Cesc - kocham! :D Już nie mogę doczekać się ich następnego spotkania, a wiem, że nastąpi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. :)
    Ten Amir jest jakiś nienormalny. Pewnie tak łatwo nie odpuści.
    A Cesc jest niesamowity. I jeszcze ta malinka. Tylko, żeby rodzice jej nie zauważyli. :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaintrygowało mnie twoje opowiadanie, świetnie piszesz, no i oczywiście czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam : http://nunca-me-acuerdo-de-olvidarte.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam.
    Blog został zgłoszony do katalogu na Rejestrze blogów, podana została kategoria fan fiction, jednak dzieli się ona na kategorie, dlatego prosiłabym o uzupełnienie zgłoszenia, podając fandom, na podstawie którego pisane jest opowiadanie. Wystarczy dopis.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy rozdział : http://goal-4-forever-football.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że zajrzysz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super blog :)
    Podoba mi się to jak piszesz i oczywiście fabuła tego opowiadania, co w moim przypadku jest trudne, gdyż nie łatwo jest mnie bardzo zaciekawić opowiadaniem :)
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń