Jazlyn
Z wielkim
trudem otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Z ulgą stwierdziłam, że
jestem u Cath, a obok mnie, w łóżku leży właśnie ona. Nie zrozumcie mnie źle,
ale nie często zdarza mi się tak upić na imprezie i tak niewiele z niej
pamiętać. Sięgnęłam do szafki, na której leżał mój telefon i sprawdziwszy
godzinę, z przykrością stwierdziłam, że muszę zbierać się do domu. Podniosłam
się do pozycji siedzącej, jednak zrobiłam to zbyt gwałtownie, gdyż momentalnie
opadłam z powrotem na poduszkę, a w głowie poczułam pulsujący ból. Wydałam z
siebie głośny, niekontrolowany jęk. Całe szczęście, że nie obudziłam nim
przyjaciółki, bo prawdopodobnie byłabym martwa. Wczoraj była w dwa razy gorszym
stanie niż ja, więc dziś z pewnością będzie cierpieć. Nie zwlekając dłużej,
podjęłam kolejną próbę wstania, tym razem nieco wolniej. Uff, udało się.
Wyjmując ubrania z torby skierowałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie
koszulkę, w której spałam i nałożyłam czyste ciuchy. Stanęłam nad umywalką,
przemyłam twarz i spojrzałam w lustro, chcąc sprawdzić w jakim stanie są moje
włosy. Wtedy mój wzrok powędrował niżej i zobaczyłam ogromną, czerwoną plamę na
swojej szyi. Momentalnie wytrzeszczyłam oczy. Skąd to się do cholery wzięło ?!
Jak na zawołanie, w głowie odtworzyły mi się pewnie słowa. "Odsuń włosy z szyi i odchyl głowę do tyłu" Jęknęłam z
bezsilności. Ten idiota zrobił mi malinkę ! Oglądałam ją w lustrze i myślałam
nad tym, jak ją zakryć. Była tak duża, że niemożliwym było ukrycie jej pod
warstwą fluidu. Zabiję go. Przysięgam. Chyba, że najpierw zabiją mnie rodzice,
gdy zobaczą to "coś" na mojej szyi.
Nie mając
wyjścia, nałożyłam na miejsce malinki puder, licząc na to, że trochę zmniejszę
jej widoczność. Nie do końca mi się to udało, ale już nie rzucała się tak
bardzo w oczy. "Może uda mi się przemknąć do pokoju, zanim zobaczą ją
rodzice, a tam wymyślę coś skuteczniejszego" pomyślałam i pozbierałam
swoje rzeczy. Po cichu przeszłam przez pokój Cath i wychodząc z niego
skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych. Nie byłam pewna czy dobrze robię
siadając za kierownicą, bo przecież wczoraj wypiłam dość dużo, ale nie miałam
innego wyjścia.
Jadąc
samochodem przypominałam sobie wczorajsze wydarzenia. Z dumą stwierdziłam, że
nie jest tak źle, bo nie odczuwałam wrażenia urwanego filmu. Krok po kroku
odtwarzałam sobie wszystkie momenty, aż nie przystanęłam na tym cholernym
pocałunku. Dlaczego w ogóle do tego dopuściłam ? To musiała być wina alkoholu,
bo niby jak inaczej to wytłumaczyć ? Cesc to dupek, który myśli, że wszystko mu
wolno. Założę się, że jest zakompleksionym facetem z przerośniętym ego. Poza
tym, to zupełnie go nie rozumiem. Ma dziewczynę, a całuje mnie. Czy on serio
myślał, że może się mną pobawić ? Oh jak mi przykro, że się pomylił. Czujecie
ten sarkazm ? Faceci tacy jak on, potrzebują kobiet tylko i wyłącznie do łóżka,
więc jestem pewna, że Pilar mu nie odmawia. Jeżeli już chodzi o nią, to ja
rozumiem, że mężczyźni patrzą, a nie myślą, bo bardziej mają rozwinięte oczy
niż mózg, ale nie mam zielonego pojęcia co on w niej widzi... Tleniona blondyna z paznokciami większymi niż
własne IQ, a jej ubrania pozostawiają wiele do życzenia. A najlepsze jest to,
że taka dziewczyna potrafi nazwać mnie dziwką. No tego to już było za wiele.
Rozsądek nakazywał puścić to mimo uszu i nie reagować, ale już przyjeżdżając w
to miejsce, przestałam go słuchać. Powiedziałam jej parę słów od siebie i
podejrzewam, że spory udział miał w tym wypity wcześniej alkohol, bo na trzeźwo
raczej bym tego nie zrobiła. Liczyłam na to, że Fabregas jakoś zareaguje, powie
coś mi albo jego dziewczynie, a ten tylko stał i uśmiechał się pod nosem jak
idiota. Nawet nie pofatygował się, aby mnie przeprosić czy wytłumaczyć tą
sytuację... Wspominałam już, że jest dupkiem?
Zmuszona
byłam przerwać swoje rozmyślania, bo właśnie podjechałam pod dom. Nabrałam
powietrza w płuca i wypuszczając je ze świstem, wysiadłam z samochodu i
skierowałam się do drzwi. Wchodząc do środka modliłam się o to, żeby rodziców
nie było w salonie. Ostrożnie zostawiłam kurtkę na wieszaku i szłam dalej, z
ulgą stwierdzając, że salon jest pusty. Słyszałam odgłosy dochodzące z kuchni,
więc domyśliłam się, że mama przygotowuje obiad, a tata jej pomaga. Krzyknęłam
tylko, że już jestem i za chwilę do nich dołączę. Pobiegłam do swojego pokoju i
rzucając torbę na łóżko wyjęłam z szafy czyste ubrania. Poszłam do łazienki
marząc o gorącej kąpieli w wannie, jednak z powodu braku czasu musiałam
zadowolić się tylko szybkim prysznicem. Po wyjściu z kabiny ubrałam na siebie
fioletowy golf, za którym nie przepadałam, ale to jedyna opcja, żeby zakryć
moją szyję, oraz czarne rurki. Nie robiłam żadnego makijażu, bo nie widziałam
potrzeby malowania się do rodzinnego obiadu. Przeczesałam jedynie włosy i
zeszłam na dół.
Cesc
Odwróciłem się na plecy i jęknąłem. Cholerny
kac. Miałem wrażenie, że moja głowa za chwilę eksploduje. Zerknąłem w prawo i
zobaczyłem, że na drugiej połowie łóżka leży jakaś blondynka. Po chwili
wszystko w mojej głowie się odtworzyło i już wiedziałem kim ona jest. Pilar. W
sumie, to zaczynam się do tego przyzwyczajać. Seks z nią jest całkiem dobry.
Chociaż nie ukrywam, wczoraj trochę pokomplikowała moje plany. Nie jednokrotnie
jej powtarzałem, że nie jesteśmy parą. Nie mam zamiaru być żadnym pieprzonym
romantykiem i bawić się w jakieś związki. Dlatego byłem na nią zły za to, że
zwróciła się do mnie per "kochanie" przy Jazlyn. To mogła być bardzo
ciekawa noc, z brunetką w roli głównej oczywiście. No, ale cóż. Widziałem
wczoraj jak na nią działam, więc nie sądzę żebym zupełnie przegrał sprawę. Będę
musiał się tylko bardziej postarać, kilka słodkich słówek, obietnic... Tak, one
to lubią.
Nie budząc
dziewczyny, wstałem z łóżka i wyjąwszy skręta z szuflady, wyszedłem na balkon.
Nie ma lepszego lekarstwa na ból głowy, na życie. Włożyłem go do ust i
zapalniczką odpaliłem cienką bibułkę. Po chwili moje płuca wypełnił dym, przy
okazji przyjemnie je drażniąc. Zatrzymałem go tam na chwilę i przymknąłem oczy.
Uśmiechnąłem się pod nosem, przypuszczając, że właśnie teraz Jaz próbuje jakoś
ukryć "prezent", który jej zostawiłem na szyi. Żałuję, że nie widzę
teraz jej miny. Swoją drogą, musi wyglądać gorąco, kiedy się złości. Próbkę tego,
dała wczoraj, kiedy Pilar nazwała ją "dziwką". Chciałem jakoś
zareagować, bo doskonale wiem, że blondynka się we mnie podkochuje i jest przy
tym strasznie zazdrosna, przez co często przesadza z doborem słów, ale Jazlyn
doskonale sobie poradziła. Nie sądziłem, że ma taki cięty języczek. Zaskoczyła
mnie tym, ponieważ uważałem ją za raczej cichą i nieśmiałą dziewczynę, a tu
proszę. W sumie, to za każdym razem,
kiedy ją spotykam, ona wygląda gorąco. Sam sobie się dziwię, że na tej imprezie
nie zaciągnąłem jej do jakiegoś odosobnionego miejsca. Czasami zdarzało mi się
wracać do naszego pierwszego spotkania. Była wtedy taka wystraszona, aż coś
mnie ścisnęło w sercu. Co niestety nie zmienia faktu, że widok jej przy
ścianie, był... pobudzający. Oczywiście pomijając tego obleśnego typa, który był
tak zdesperowany, że musiał uciekać się do gwałtu. Owszem, jestem dupkiem i
doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale nigdy nie zrobiłbym czegoś, czego ona
by nie chciała. Zawsze doprowadzam dziewczyny do takiego stanu, że same proszą
o to, żebym je wziął.
Dopaliłem
skręta, jednocześnie kończąc swoje rozmyślania i wróciłem do pokoju. Pilar
nadal spała, więc postanowiłem, że wezmę prysznic. Zabrałem tylko czyste
bokserki oraz spodnie od dresu i zniknąłem za drzwiami łazienki.
Jazlyn
Stół był już
przygotowany do obiadu, a my czekaliśmy tylko na babcię. W mojej rodzinie takie
"niedzielne" obiadki były traktowane bardzo poważnie. Kiedyś nasze
grono było większe, ale teraz większość rodziny wyjechała gdzieś, albo po
prostu nie mają na to czasu. Dlatego co tydzień przyjeżdża do nas babcia, z
czego niezmiernie się cieszę. Co prawda ona i mój tata nie przepadają za sobą,
ale ja bardzo lubię z nią przebywać. Wiem, że cokolwiek bym jej powiedziała,
ona nie będzie mnie oceniać, tylko postara się zrozumieć. Mogę jej zaufać, bez
obawy o to, że powtórzy coś moim rodzicom. Wiadomo, że jeżeli chodzi o
większość rzeczy, to zwierzam się Cath, bo jest moją przyjaciółką, ale czasami
jednak potrzebuję takiej dojrzałej rady.
Z rozmyśleń
wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Chciałam iść otworzyć, ale tata stwierdził, że
zrobi to za mnie. Po chwili, zza ściany wyszła moja babcia, z dosyć dziwną
miną. Nie wiedziałam czym była ona spowodowana, więc trochę się zmartwiłam.
Jednak zaraz, wszystko się wyjaśniło. Ramię w ramię z moim ojcem, do pokoju
wszedł Amir. Na widok jego bezczelnego uśmiechu robiło mi się niedobrze. Jakim
cudem mój ojciec nie zauważał tego, jakim chamem był facet, którego dla mnie
"wybrał".
-Co on tu
robi?- zapytałam pretensjonalnym tonem. Wiedziałam, że to nie jest zbyt miłe,
ale zgadnijcie jak bardzo się tym przejmowałam... Wzrok taty mało mnie nie
zabił, a mama z niepokojem czekała na rozwój sytuacji.
-Zaprosiłem
Amira, ponieważ jest on przyjacielem rodziny- odchrząknął i znów skierował w
moją stronę wzrok pełen sztyletów.
-W takim
razie chyba nie zaliczam się do tej rodziny- wiedziałam, że tym zdaniem tylko
pogorszę sytuację, ale nie mogłam znieść tego, że mój ojciec traktuje go jak domownika!
-Jazlyn !-
dopiero teraz wtrąciła się moja mama. Ona zazwyczaj nie ingerowała w moje
nieporozumienia z tatą. Mimo wszystko, mam strasznie podobny charakter do niego
i mieszanie się między nas, nigdy nie skutkowało czymś dobrym. Nie chcąc
dalszej kłótni, usiadłam przy stole. Na moje nieszczęście, miejsce naprzeciw
zajął "przyjaciel" rodziny. Prychnęłam, widząc szczerzy się w moją
stronę. Boże, ten człowiek był tak fałszywy. Poczułam czyjąś dłoń na swoim
kolanie przez co się wzdrygnęłam, ale zobaczywszy uspokajający uśmiech babci,
która siedziała obok mnie, wszystko wróciło do normy.
Cesc
Kiedy
wyszedłem z łazienki, poczułem ręce oplatające się wokół mojej klatki
piersiowej. To był znak, że Pilar już wstała. Teraz wyjdę na jeszcze większego
dupka, ale jedyne o czym marzyłem, to to, żeby sobie w końcu poszła. Była
niezła w łóżku, ale później stawała się strasznie męcząca. Zachowywała się
jakbyśmy byli razem, a tak nie było i zapewnie nigdy nie będzie. Nie jestem
typem faceta, który będzie codziennie powtarzał dziewczynie, jak pięknie
wygląda i jak bardzo ją kocham. To było głupie, tym bardziej, że każda przy
pierwszej lepszej okazji zostawi cię dla tego, który ma więcej kasy czy lepsze
auto. Dlatego jej czułe słówka strasznie mnie wkurzały.
Po zjedzonym
na szybko śniadaniu, wymyśliłem pierwszą lepszą wymówkę i powiedziałem jej, że
muszę za chwilę jechać do Marc`a . Co, jakby nie patrzeć, nie było takim
kłamstwem, bo i tak miałem to zrobić. Po jej minie wnioskowałem, że znowu się
obrazi, ale cóż. Później to załatwię, bo po wyścigu będzie mi jeszcze
potrzebna. O, no i a propos wyścigów...
Diego może i nie jest mózgiem każdej naszej akcji, ale jeżeli chodzi o
mechanikę- jest niezastąpiony. Po ostatnich zawodach, nasze motory były
zajechane na maksa. Zamówiliśmy nowe części, które jak wiadomo, do nas nie
dotarły. Jednak mając takich ludzi w swojej ekipie, wszystko da się zrobić.
Dziś wieczorem jedziemy skontrolować sprzęt i zrobić parę próbnych przejażdżek.
Jutro wyścig, dlatego muszę się oszczędzać i
spróbować nie wpakować w żadne kłopoty, co w moim przypadku będzie nie
lada wyczynem.
Jazlyn
Oficjalnie
ogłaszam, że ten obiad był istną katastrofą. Ojciec i Amir rozmawiali o
interesach, co chwilę chwaląc się tym, ile to razem mogą osiągnąć.
Interesujące! Czujecie ten sarkazm? Mama z babcią rozmawiały na jakieś swoje
tematy, które szczerze powiedziawszy, również były dosyć nudne. Postanowiłam,
że pozbieram talerze ze stołu i pójdę do siebie.
Rzuciłam się
na łóżko i wybrałam numer Cath, bo od imprezy nawet nie miałyśmy jak
porozmawiać. Po trzech sygnałach usłyszałam zmęczony głos przyjaciółki.
-Hej. Jak
tam?- zaczęłam rozmowę.
-Hej. Nawet
nie pytaj. Chyba umieram- wyjęczała do słuchawki, a ja mimowolnie parsknęłam
śmiechem.
-Nie dziwię
się. Nieźle wczoraj zabalowałaś z Twoim nowym kolegą- powiedziałam dając nacisk
na ostatnie słowo. Byłam niemal pewna, że Cath właśnie się zarumieniła.
-A nie
narzekam- usłyszałam jej cichy śmiech- a ty gdzie wczoraj zniknęłaś ?!- no tak,
zapomniałam, że ona nie wie, z kim wtedy byłam. Kiedy się dowie, prawdopodobnie
mnie zabije, dlatego może bezpieczniej jest powiedzieć jej to przez telefon?
Zanim nadejdzie możliwość uduszenia mnie gołymi rękami, może się trochę uspokoi
i zmieni zdanie?
-Byłam z
Fabregasem- powiedziałam przyciszonym tonem, mając nadzieję, że mnie nie dosłyszy.
No tak, nadzieja matką głupich.
-COOO ?!- po
drugiej stronie telefonu rozległ się krzyk. Zmuszona byłam odsunąć go od ucha,
bo w przeciwnym razie mógłby mi uszkodzić słuch- Czyś ty zwariowała? Wiesz co
mogło się stać? Kiedy mówiłam, że jest niebezpieczny, to ja nie żartowałam.
Serio Jaz, ten człowiek zamieszany jest w jakieś dziwne sprawy.
-Nie
przesadzaj. Przecież nic mi nie zrobił- odparłam wywracając oczami, chociaż
zdawałam sobie sprawę z tego, że przecież Cath i tak mnie nie widzi- poza tym,
on mnie nie interesuje i w dodatku ma dziewczynę, więc nie masz się o co
martwić- westchnęłam, chcąc ją trochę uspokoić.
-Obyś
wiedziała co mówisz. Muszę kończyć, bo rodzice wrócili. Zadzwonię jeszcze
później. Do zobaczenia.
-Pa-
zakończyłam rozmowę i odłożyłam telefon na szafkę.
Wciągnęłam w
płuca powietrze i wypuściłam je ze świstem. W mojej głowie znów pojawił się
obraz Cesc`a i blondyny uwieszonej na jego ramieniu. Zaczęłam się zastanawiać,
co by było, gdyby ona wtedy nie przyszła. Rzecz jasna, nie doszłoby do niczego
intymniejszego, to jest pewne. Ale ciekawiło mnie to, co on by później zrobił.
Jak się zachował, co powiedział? "Boże Jaz, o czym ty myślisz?"
skarciłam się w głowie. Ocknęłam się, kiedy usłyszałam, ze ktoś puka do moich
drzwi.
-Proszę!-
krzyknęłam podnosząc się do pozycji siedzącej.
Do pokoju,
jak do siebie, wszedł Amir.
-Czego ty tu
chcesz?!- poderwałam się na równe nogi i stanęłam przed nim. On zupełnie
zignorował moje pytanie i wymijając mnie, zaczął rozglądać się po
pomieszczeniu.
-Ładnie tu
masz, kotku. Tak dziewczęco- powiedział swoim jadowitym tonem. Jak mnie ten
człowiek irytował!
-Wynocha
stąd!- jeszcze bardziej podniosłam swój głos, co go wyraźnie rozzłościło.
Podszedł bliżej mnie i chwytając za łokieć, przyciągnął w swoją stronę. Patrzył
prosto w moje oczy, które z pewnością wypełnione były przerażeniem. Tak, bałam
się go. Jego twarz momentalnie spochmurniała, a tęczówki stały się niemal
czarne z gniewu.
-Uważaj do
kogo tak się odzywasz- wysyczał, gwałtownie popychając mnie do tyłu tak, że
opadłam na łóżko.
Popatrzył
jeszcze przez chwilę w moją stronę, a później z triumfalnym uśmiechem, odwrócił
się na pięcie i wyszedł. Siedziałam w miejscu, jakby sparaliżowana. Ten
człowiek jest chory psychicznie. Co on sobie wyobrażał ? Że może mnie tak
traktować w moim domu ? Niedoczekanie !
_____________________________________________________________________
Boże, ile ja się namęczyłam z tym rozdziałem! Mam nadzieję, że się Wam spodoba, pomimo tego, że nic konkretnego się w nim nie dzieje. Jeżeli chodzi o Jazlyn i Cesca oczywiście.
Cieszę się, że w końcu udało mi się go dodać i przepraszam, że tak późno, ale siła wyższa. Następny postaram się napisać wcześniej.
Standardowo. Dziękuję za 13 komentarzy pod poprzednim rozdziałem ! Nawet nie wiecie jak mnie to cieszy, kiedy czytam Wasz opinie, które są dla mnie najważniejsze. W dodatku, kiedy widzę taki długi momentarz, to aż mi się cieplej na sercu robi ;) Jeszcze raz dziękuję i proszę o kolejne ! Nawet jeżeli ma to być krytyka!
A no i zapomniałabym... Chciałabym Wam serdecznie polecić dwa blogi, autorstwa white nigga, które są świetne. Jeżeli są tu jakieś BELIEBERS (ale nie tylko, bo ja do nich nie należę a opowiadanie czytam regularnie), to serdecznie polecam http://maybe-we-can-save-each-other.blogspot.com/
No i drugi, tematyka nie związana z Justinem, ale nie wiem czy obecnie, z blogów, które czytam jest jakiś, który bardziej mi się podoba (no chyba, że ten wymieniony wyżej) http://west-coast-nigga.blogspot.com/
Haha Cesc zostawił malinkę, no mistrz :D
OdpowiedzUsuńTa Pilar jest taka tępa, czy tylko udaje o_O serio jej zachowanie mnie dobija -_-
I ten popaprany Amir, za kogo on się uważa ?! Idiota...fajnie by było, gdyby Cescy skopał mu tyłek :D ( tak wiem jestem okrutna xD ) ale należy mu się takie coś :))
Dobrze, że chociaż babcia ją rozumie :*
Czekam na więcej ! :)
PS : chciałabym Cie zaprosić do ankiety na : http://nunca-me-acuerdo-de-olvidarte.blogspot.com/?m=1
Jeeeej! ^^ Wreszcie się doczekałam :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny - standard :D Ale ten Amir... Boże, w życiu nie chciałabym wyjść za takiego człowieka! Więc reakcje bohaterki na niego wcale mnie nie dziwią. Ale już widzę jak Amir ma starcie z Cescem, który staje w obronie Jazlyn :D To mogłaby być ciekawa scenka xD
Czekam już na kolejny rozdział, bo nie mogę się doczekać spotkania Cesca z Jaz! :D Uwielbiam to opowiadanie, serio :)
I dziękuję bardzo za polecenie <3
Pozdrawiam!
Ach, no i dziękuję za nominację do tych nagród :D Ale nie wiem czy skorzystam xD Jeszcze się w to nie bawiłam :D W każdym razie, czuję się naprawdę wyróżniona :D
UsuńChcę tyle napisać, że chyba nic nie napiszę XD Nie wiem od czego zacząć. Cesc - kocham! :D Już nie mogę doczekać się ich następnego spotkania, a wiem, że nastąpi ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. :)
OdpowiedzUsuńTen Amir jest jakiś nienormalny. Pewnie tak łatwo nie odpuści.
A Cesc jest niesamowity. I jeszcze ta malinka. Tylko, żeby rodzice jej nie zauważyli. :P
Zaintrygowało mnie twoje opowiadanie, świetnie piszesz, no i oczywiście czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam : http://nunca-me-acuerdo-de-olvidarte.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńBlog został zgłoszony do katalogu na Rejestrze blogów, podana została kategoria fan fiction, jednak dzieli się ona na kategorie, dlatego prosiłabym o uzupełnienie zgłoszenia, podając fandom, na podstawie którego pisane jest opowiadanie. Wystarczy dopis.
Pozdrawiam.
Zapraszam na nowy rozdział : http://goal-4-forever-football.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zajrzysz :)
Super blog :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to jak piszesz i oczywiście fabuła tego opowiadania, co w moim przypadku jest trudne, gdyż nie łatwo jest mnie bardzo zaciekawić opowiadaniem :)
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.