Przyjechaliśmy do domu Fabregasa i kiedy wysiedliśmy z samochodu, Cesc podał mi klucze do drzwi, mówiąc abym otworzyła, a on zaparkuje auto do garażu. Było już dość chłodno, więc szybko pobiegłam i zrobiłam to, co kazał. Weszłam do środka, jakbym wchodziła do siebie. Nie czułam już tutaj żadnego skrępowania, jak było na początku. Udałam się do kuchni i nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki, wypijając go od razu do końca. Odkładałam właśnie naczynie do zmywarki, kiedy Cesc wszedł do pomieszczenia.
– Jesteś głodna? – stanął, kładąc mi dłonie na biodrach.
– Nie, dziękuję – odpowiedziałam i zarzuciłam mu ręce na kark. Patrzyłam w jego piękne, czekoladowe tęczówki i poczułam nagły przypływ czułości. Ostatnie dni były dla mnie bardzo ciężkie, dlatego cieszyłam się z tego, że w końcu mogę być z moim chłopakiem sam na sam. Miałam ochotę przytulić go z całej siły i usłyszeć od niego coś miłego. Coś, co sprawi, że uśmiech nie będzie chciał zejść z mojej twarzy. Wbrew pozorom, nie oczekiwałam żadnych wyznań, bo wiem, że Cesc nie jest takim typem mężczyzny. Po prostu najzwyklejsze słowa, wypływające z jego ust, znaczą dla mnie więcej niż cokolwiek innego.
– To co chcesz robić, hm? – zwrócił się do mnie, składając szybkiego buziaka na ustach.
– Poleżeć i poprzytulać się – widziałam jak Cesc na moje słowa uśmiechnął się i pokręcił głową, jakby z niedowierzania. – No co ja takiego znów powiedziałam? – naburmuszyłam się. Nie raz miałam wrażenie, że on wręcz uwielbia się ze mnie naśmiewać.
– Nic kochanie, nic. Czasami po prostu nie mogę uwierzyć w to, jaka potrafisz być słodka i niewinna – pstryknął mnie w nos, jak małe dziecko. Mam wrażenie, że czasami traktuje mnie jak swoją młodszą siostrę, a nie jak dziewczynę. Miałam jednak pomysł, jak mogę to zmienić.
– To co, idziemy do łóżka? – zaproponowałam, udając się w kierunku schodów.
– Z tobą zawsze, aniołku. – I właśnie takie słowa na mnie działały. Tego potrzebowałam, tej pieszczotliwości z jaką się do mnie zwracał. Czułam się wtedy najlepiej na świecie. Posłałam mu więc szeroki uśmiech i, nie zwracając uwagi na ukryty podtekst, pobiegłam na górę.
– Jesteś głodna? – stanął, kładąc mi dłonie na biodrach.
– Nie, dziękuję – odpowiedziałam i zarzuciłam mu ręce na kark. Patrzyłam w jego piękne, czekoladowe tęczówki i poczułam nagły przypływ czułości. Ostatnie dni były dla mnie bardzo ciężkie, dlatego cieszyłam się z tego, że w końcu mogę być z moim chłopakiem sam na sam. Miałam ochotę przytulić go z całej siły i usłyszeć od niego coś miłego. Coś, co sprawi, że uśmiech nie będzie chciał zejść z mojej twarzy. Wbrew pozorom, nie oczekiwałam żadnych wyznań, bo wiem, że Cesc nie jest takim typem mężczyzny. Po prostu najzwyklejsze słowa, wypływające z jego ust, znaczą dla mnie więcej niż cokolwiek innego.
– To co chcesz robić, hm? – zwrócił się do mnie, składając szybkiego buziaka na ustach.
– Poleżeć i poprzytulać się – widziałam jak Cesc na moje słowa uśmiechnął się i pokręcił głową, jakby z niedowierzania. – No co ja takiego znów powiedziałam? – naburmuszyłam się. Nie raz miałam wrażenie, że on wręcz uwielbia się ze mnie naśmiewać.
– Nic kochanie, nic. Czasami po prostu nie mogę uwierzyć w to, jaka potrafisz być słodka i niewinna – pstryknął mnie w nos, jak małe dziecko. Mam wrażenie, że czasami traktuje mnie jak swoją młodszą siostrę, a nie jak dziewczynę. Miałam jednak pomysł, jak mogę to zmienić.
– To co, idziemy do łóżka? – zaproponowałam, udając się w kierunku schodów.
– Z tobą zawsze, aniołku. – I właśnie takie słowa na mnie działały. Tego potrzebowałam, tej pieszczotliwości z jaką się do mnie zwracał. Czułam się wtedy najlepiej na świecie. Posłałam mu więc szeroki uśmiech i, nie zwracając uwagi na ukryty podtekst, pobiegłam na górę.
Weszłam do pokoju, a po chwili dołączył do mnie Cesc. Nie przejmując się niczym, otworzyłam jego szafę i wyjęłam jedną z koszulek, w których zawsze chodziłam, kiedy zostawałam u niego na noc. Odwróciłam się i zobaczyłam, że mój chłopak stoi oparty o futrynę i uważnie mi się przygląda.
– Em, przepraszam… Nie powinnam grzebać Ci w szafie… – zrobiłam skruszoną minę, bo poczułam się trochę głupio, że tak się zachowałam. Może i byliśmy razem, ale to nie upoważnia mnie do zaglądania w każdy kąt jego domu.
– Nie masz za co – podszedł i przyciągnął mnie bliżej siebie. – Podoba mi się, że czujesz się tu tak swobodnie. W ogóle podobasz mi się w tym domu. Zazwyczaj jest tu tak pusto, ale z tobą… Z tobą więcej tu życia – kończąc, pochylił się nade mną i pocałował delikatnie, ale zarazem tak zachłannie, jakbym miała za chwilę uciec. Cudem powstrzymałam łzy, które zebrały się pod moimi powiekami. Nigdy w życiu nie usłyszałam piękniejszych słów, a fakt, że wypowiedział je Cesc, sprawiał, że miałam ochotę skakać z radości.
– Em, przepraszam… Nie powinnam grzebać Ci w szafie… – zrobiłam skruszoną minę, bo poczułam się trochę głupio, że tak się zachowałam. Może i byliśmy razem, ale to nie upoważnia mnie do zaglądania w każdy kąt jego domu.
– Nie masz za co – podszedł i przyciągnął mnie bliżej siebie. – Podoba mi się, że czujesz się tu tak swobodnie. W ogóle podobasz mi się w tym domu. Zazwyczaj jest tu tak pusto, ale z tobą… Z tobą więcej tu życia – kończąc, pochylił się nade mną i pocałował delikatnie, ale zarazem tak zachłannie, jakbym miała za chwilę uciec. Cudem powstrzymałam łzy, które zebrały się pod moimi powiekami. Nigdy w życiu nie usłyszałam piękniejszych słów, a fakt, że wypowiedział je Cesc, sprawiał, że miałam ochotę skakać z radości.
Koszulkę, którą trzymałam w dłoni, rzuciłam na łóżko i wplotłam palce w jego włosy, pogłębiając nasz pocałunek. Czułam, jak jego ręce zjeżdżają w dół i zaciskają się na moich pośladkach. Westchnęłam cicho, nie mogąc stłumić tego w sobie. Odsunęłam swoją twarz od jego, aby zaczerpnąć powietrza. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam czyste pożądanie. Nie było to jednak nic złego, wręcz przeciwnie. On chciał mnie i to było niesamowite. Cesc Fabregas, który mógł mieć każdą na skinienie palca, chciał właśnie mnie. Wiedziałam jednak, że nie zrobi niczego bez mojej zgody. Przełknęłam więc ogromną gulę, która utworzyła się w moim gardle i postanowiłam spróbować.
– Cesc ja…
– Tak, wiem. Nie jesteś jeszcze gotowa, przepraszam… – przerwał mi, oddalając się o centymetr. Widziałam jak chce uspokoić oddech, jednak nie było to łatwe.
– Nie… To znaczy tak… Chodzi o to, że… – próbowałam, ale nie mogłam się wysłowić. Nie wiedziałam jak zacząć, co powiedzieć. Nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji…
– Jaz, spokojnie. Po prostu to powiedz – chwycił moją dłoń i delikatnie masował ją kciukiem.
– Bo… – głęboki wdech, przecież to mój chłopak. – Nie chcę jeszcze uprawiać seksu, ale wiem, że można robić inne rzeczy – ostatnie dwa słowa wypowiedziałam ledwie słyszalnym szeptem, ale po jego minie mogłam wywnioskować, że dotarły do jego uszu. Na jego twarzy pojawił się szok i lekkie zdezorientowanie. Ja natomiast jestem pewna, że byłam purpurowa. Cesc dość długo milczał, dlatego się zaniepokoiłam. Przecież on robił o wiele ciekawsze rzeczy niż ja mogę mu zaoferować…
– Przepraszam, głupi pomysł… Wiem, że dla ciebie to nic, po prostu pomyślałam… – głos zaczął mi się załamywać, dlatego spuściłam wzrok w dół i nie kontynuowałam tego, co chciałam powiedzieć.
– Jaz, spójrz na mnie – podszedł bliżej i podniósł moją głowę tak, że nasze spojrzenia się krzyżowały. – Zaskoczyłaś mnie, ale jeżeli tylko jesteś tego pewna, to z chęcią Ci pokażę „te rzeczy” – uśmiechnął się łobuzersko, akcentując ostatnie słowa.
– Jestem pewna.
Od tego momentu, czas wydawał się zatrzymać. Cesc przycisnął nasze ciała jak najbliżej siebie i z całą pasją wpił się w moje usta. Gdyby nie jego silne ramiona, które mnie podtrzymywały, jestem pewna, ze runęłabym na ziemie, bo nogi się pode mną ugięły. Po chwili, jego dłonie zawędrowały pod moją krótką bluzkę, która niedługo później leżała na podłodze. Chłopak zjechał pocałunkami na moją szyję, obojczyki, aż dotarł do piersi. Całował skórę, która nie była pokryta przez stanik, błądząc palcami po moich plecach. Czułam, jakby każdo miejsce, któro dotknął, płonęło. Z ust, co jakiś czas, wyrywało mi się głośne westchnienie lub jęknięcie. To wszystko było tak przyjemne, że nie mogłam się powstrzymać. Pociągnęłam go delikatnie za włosy, aby odsunąć go do tyłu. Chwyciłam za koniec jego koszulki, unosząc ją do góry i rzucając obok mojej. Uwielbiałam patrzeć na to ciało. Idealnie umięśnione, pokryte tatuażami i kilkoma bliznami, po których przejechałam opuszkami palców. Nigdy nie pytałam o to, skąd się tam wzięły, ale po minie Cesca mogę wywnioskować, że są to dla niego ciężkie wspomnienia. Widziałam jego zmianę, więc chcąc odwrócić uwagę od tematu, który sama niechcący przywołałam, tym razem ja go pocałowałam. Chciałam wlać w ten pocałunek wszystkie uczucia, jakie do niego żywiłam. Chciałam sprawić, aby poczuł się lepiej. Jego usta znów zaczęły wędrować w dół mojego ciała, jednak tym razem nie zatrzymały się na piersiach. Zjechał nimi niżej, klękając na podłodze, jednocześnie zdejmując moją spódnicę. Kiedy materiał dołączył do naszych bluzek, Cesc popatrzył na mnie z dołu, jakby sprawdzając jak się czuję. Chwyciłam jego twarz w dłonie, całując go delikatnie w usta. Jego palce błądziły po moich udach, pośladkach i brzuchu, a językiem drażnił moją skórę tuż nad linią bielizny. Było to tak podniecające, że sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Wplotłam palce w jego włosy i czułam, ze co jakiś czas za nie pociągam. Nie byłam jednak zdolna myśleć o tym, czy przypadkiem nie robię mu krzywdy. Jedyne, co skupiało moją uwagę, to dłonie błądzące po moim ciele i język, który ponownie znalazł się w moich ustach. Sięgnęłam do zapięcia jego spodni i odpinając guzik i rozporek, pomogłam mu się ich pozbyć. Spojrzawszy w dół, zobaczyłam sporych rozmiarów erekcję, która trochę mnie speszyła. Lekko wystraszona spojrzałam na niego, a on posłał mi uspokajający uśmiech. Cesc opadł plecami na łóżko i ciągnąc mnie za sobą, sprawił, że siedziałam teraz na nim okrakiem. Sięgnął rękami do zapięcia mojego stanika i chwilę się zawahał, jakby pytając o moje pozwolenie. Nieśmiało skinęłam głową i po chwili kolejna część mojej garderoby wylądowała na podłodze. Opadłam na jego tors, wspierając się na łokciach, które oparłam obok jego głowy. Moje piersi zetknęły się z jego ciałem, na co tym razem z jego ust wydostał się gardłowy jęk.
– Jaz, cholera jasna, jesteś tak seksowna, że chyba długo nie wytrzymam – wydyszał, przyciskając dłońmi moje biodra do swojego członka i poruszając nimi w przód i w tył.
Uczucie, któro temu towarzyszyło jest nie do opisania. Miałam wrażenie, że jakiś prąd przeszedł przez całe moje ciało, powodując największą przyjemność, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam. Drugim razem powtórzyłam tą czynność samodzielnie, gdyż jego dłonie spoczęły na moich piersiach, ugniatając je i jeszcze bardziej potęgując moją rozkosz.
– Tak jest maleńka – powiedział między pocałunkami. Z początku czułam zawstydzenie, ale przestałam się tym przejmować. Chciałam sprawić mu przyjemność, a sądząc po jego minie, chyba mi wychodziło.
Nagle poczułam szarpnięcie, a chwilę później to on górował nade mną. Opierając dłonie obok mojej głowy, ułożył się między moimi nogami. Wpatrywaliśmy się w siebie, a w pokoju nie było słychać niczego poza naszymi głośnymi oddechami. Jego ręce zaczęły się uginać, a głowa znajdowała się coraz bliżej mojej. Pocałował mnie czule w usta i wyszeptał ciche „jesteś piękna”. Nie miałam jednak szansy odpowiedzieć, bo kolejne pocałunki wylądowały na mojej brodzie, szyi, obojczykach, piersiach… Jego biodra znów zaczęły się poruszać, nacierając na mój wrażliwy punkt. Kolejny raz zalała mnie fala gorąca i przyjemności, a z ust wydobywały się jęki przerywane cichymi westchnieniami.
– Ohh, Cesc… – jego ruchy były coraz szybsze. Doprowadzały mnie na skraj wytrzymałości, jednak nie chciałam żeby przestawał.
– Dalej Jaz, dojdź dla mnie – wysapał, a jego słowa sprawiały, że wszystko działało jakby z podwojoną siłą.
Dłońmi ponownie odnalazł moje piersi i z chwilą, kiedy je ścisnął, w moim ciele wybuchły fajerwerki. Nie mogłam stłumić tego w sobie, dlatego głośno krzyknęłam, drapiąc jego plecy. Wszystkie dźwięki słyszałam jakby dobiegały zza ściany, a przed oczami pojawiła się mgła. Gardłowy jęk mojego chłopaka i jego zadowolona mina sprawiły, że poczułam się jeszcze lepiej. Po chwili opadł swoim ciałem na moje, łapiąc głębokie oddechy. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie się stało. Chłopak zsunął się ze mnie, kładąc obok. Okryłam się kołdrą i nie wiedziałam na czym mam skupić wzrok.
CESC
Patrzyłem na moją dziewczynę i nie mogłem wyjść z podziwu. Była taka piękna… Zwłaszcza teraz, z zarumienionymi policzkami, potarganymi włosami i zagubionym wzrokiem. Wiedziałem, że jest zawstydzona, ale mimo wszystko nie mogłem się powstrzymać przed komentarzem.
– I jak kochanie? – zapytałem, patrząc na nią z szerokim uśmiechem na ustach. – Podobało ci się? Bo ty byłaś cudowna – dodałem, a moje słowa wywoływały w niej jeszcze większe zakłopotanie. Jak zawsze, chciałem sobie z niej trochę pożartować, ale widziałem, że coś jest nie tak.
– Nie kłam, oboje wiemy, że to nie jest prawda… – te słowa trochę mnie zaskoczyły. Nie spodziewałem się takiej reakcji. Domyślałem się jednak, czym jest to spowodowane. Przewróciłem się na bok, twarzą do niej, podpierając głowę na łokciu.
– Jaz… Dlaczego mam wrażenie, że ciągle porównujesz się do dziewczyn, z którymi kiedyś byłem? – Już od dawna chciałem wyjaśnić tą kwestię, ale liczyłem na to, że w końcu jej przejdzie. Niestety tak się nie stało.
– To nie tak… – westchnęła, poprawiając się na łóżku. – Po prostu dla mnie to wszystko, to jest coś nowego, a ty już to znasz i… – patrzyłem, jak Jazlyn nerwowo wygina palce w dłoniach i za wszelką cenę unika mojego wzroku.
– Chodź tu – przyciągnąłem ją do siebie i objąłem ramieniem. – Bardzo bym chciał, żebyś w końcu mi zaufała, wiesz? – mówiłem, gładząc jej rękę opuszkami palców. – Nie zmienię tego, z kim kiedyś byłem i co robiłem, Jaz. Cieszę się, że ty jesteś inna. Mam już dosyć dziewczyn, które pójdą ze mną do łóżka, kiedy tylko zechcę. Nie wiem, jakim cudem taka grzeczna dziewczynka, jak ty, pojawiła się w moim życiu, ale to najlepsze, co mi się przydarzyło – ostatnie zdanie wypowiedziałem z uśmiechem, jednak wiedziałem, że ona potrzebuje tych słów. Jazlyn nie oczekiwała ode mnie wyznań, wystarczyły jej proste zdania, gesty. Miałem wrażenie, że rozumie mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Zależało mi na niej, a co więcej, ta myśl nie wydawała mi się już taka straszna.
– Przepraszam… – popatrzyła na mnie ze skruchą. – Iii… Bardzo mi się podobało – dodała próbując się nie zawstydzić, ale jak zwykle jej to nie wyszło. Za każdym razem, kiedy poruszaliśmy temat seksu, nawet nie dosłownie, ona momentalnie się czerwieniła. Podobało mi się to, ze w tej kwestii była taka nieśmiała, ale jednocześnie miałem nadzieję, że uda mi się to zmienić. Zwłaszcza po tym, co stało się chwilę temu.
– Idę zapalić, za chwilę wrócę – pocałowałem ją w czoło i wciągając na siebie spodnie, wyszedłem na balkon.
Tradycyjnie oparłem się o barierki i wyjąłem z paczki papierosa. Odpalając końcówkę, mocno się zaciągnąłem, czując jak dym wypełnia moje płuca. O dziwo, nie miałem potrzeby delektowania się tym momentem, a wręcz przeciwnie. Chciałem jak najszybciej zaspokoić swój nałóg i wrócić do łóżka, gdzie czeka na mnie moja piękna dziewczyna. Nie wiem, kiedy to się stało, ale Jazlyn stała się moim głównym punktem odniesienia. Cokolwiek robię, zastanawiam się, co ona o tym pomyśli. Nie chcę jej skrzywdzić, a jednocześnie wiem, że bolą ją moje tajemnice. Problem polega jednak na tym, że dużo gorzej byłoby, gdyby się o tym wszystkim dowiedziała. Naraziłbym ją na niebezpieczeństwo, o ile w ogóle chciałaby być z takim człowiekiem, jak ja. Obawiam się, że po poznaniu wszystkich rzeczy, które kiedyś zrobiłem, po zorientowaniu się do czego jestem zdolny… Zostawiłaby mnie. W głębi duszy czuję, że w ogóle nie powinniśmy być razem. Cichutki głos w głowie mówi mi „kurwa, Fabregas. To nie jest dziewczyna dla ciebie”, ale nie potrafię go posłuchać. Nie potrafię odpuścić, nie teraz. Zgasiłem niedopałek papierosa i wyrzuciwszy go za ogrodzenie, wróciłem do pokoju.
Jazlyn stała właśnie obok łóżka, wkładając na siebie moją koszulkę. Gdybym tylko wszedł chwilę wcześniej… Uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła ten gest. Uwielbiałem na nią patrzeć, kiedy była taka radosna i niewinna.
– Jeżeli o mnie chodzi, to wcale nie musiałaś się ubierać – oparłem się dłonią o ścianę, uważnie patrząc na dziewczynę. – Dopóki widzę cię tylko ja, cały czas możesz chodzić nago. – Być może znów testowałem granice, ale nie mogłem się powstrzymać.
– Cesc, ty po prostu uwielbiasz się ze mnie nabijać... – powiedziała, robiąc przy tym minę obrażonego dziecka. Roześmiałem się, na co jeszcze bardziej się naburmuszyła, mówiąc coś pod nosem.
– Podejdź tu – wyciągnąłem do niej rękę, którą, po chwili zawahania, złapała. Przyciągnąłem ją do siebie, ustawiając nas przed lustrem. Stanąłem za jej zgrabnym ciałem i schylając się trochę, zacząłem podwijać koszulkę, którą miała na sobie. Kiedy zorientowała się, co robię, chwyciła moją dłoń. – Spokojnie, zaufaj mi. – Zatrzymałem koszulkę tuż pod jej piersiami, wiedząc, że nie chce abym robił cokolwiek więcej.
– Cesc… – zaczęła, ale nie pozwoliłem jej skończyć.
– Widzisz? – zwróciłem się do niej, nie odrywając wzroku od jej sylwetki, odbijającej się w lustrze. – Jesteś piękna Jaz, cholernie seksowna i działasz na mnie, jak nikt inny. Cała reszta nie dorasta ci do pięt. – Odwróciła się przodem do mnie i zarzuciwszy ramiona na moją szyję, mocno mnie pocałowała. Nie byłem wielbicielem ckliwych tekstów, ale dla takich reakcji tej kobiety, jestem w stanie zrobić wiele.
– Dziękuję – pogładziła dłonią mój policzek i uśmiechnęła się delikatnie.
Spojrzałem w jej oczy i widziałem w nich oddanie. Jakby coś mówiło, że jest cała moja. Uwielbiałem, kiedy tak na mnie patrzyła. Jednocześnie jednak, czułem niepokój widząc, gdzie to wszystko zmierza. Osoby będące w moim otoczeniu, automatycznie narażone są na niebezpieczeństwo ze strony ludzi, którzy chcą mi zaszkodzić. Nie chcę wciągać w to Jazlyn, bo wiem, że może stać się celem, tak jak było w przypadku mojej babci i siostry. Wiele poświęciłem, aby je od tego odsunąć. I nie wiem, czy byłbym w stanie zrobić to samo dla mojej dziewczyny.
– Chodźmy spać – założyłem kosmyk włosów za jej ucho – widzę, że jesteś już zmęczona.
Jaz skinęła jedynie głową i położyła się na łóżku, przykrywając kołdrą. Poszedłem jeszcze szybko do toalety, a kiedy wróciłem, słyszałem tylko miarowy oddech brunetki. Była taka spokojna, rozluźniona, a jej usta wyginały się w delikatnym uśmiechu. Położyłem się obok, wchodząc pod kołdrę i przyciągając ją bliżej. Ona, czując mój dotyk na swojej skórze, przysunęła się, wtulając w moje ciało niczym małe dziecko.
***
Zakochałam się w piosence Biebera. Co więcej, nie tylko w jednej. Płyta jest genialna, do tego stopnia, że chcę iść na jego koncert! Świat się kończy... :P
Selena Gomez *.* Piękna jest! Idealna...
Nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału, ale cóż. Muszę na nowo "wczuć" się w to opowiadanie i myślę, że z czasem będzie lepiej :)Opisywanie scen "łóżkowych", nie jest moją najmocniejszą stroną, ale myślę, że nie wyszło tak bardzo źle :PDziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i za ponad 52 tysiące wyświetleń! <3